Apel jest wysyłany drogą mailową. Otrzymała go m.in. Isabelle Khurshudyan, korespondentka "The Washington Post" w Moskwie. Dziennikarka zamieściła screena wiadomości, którą otrzymała ze strony Visit Ukraine — jest to rządowa strona do promowania turystyki w tym kraju.
"Zachowaj spokój i odwiedź Ukrainę"
Autorzy maila zachęcają do odwiedzania Ukrainy, mimo że cały czas rosną obawy dotyczące możliwego ataku ze strony Rosji. Visit Ukraine apeluje o "zachowanie spokoju". - Prezydent i Rada Bezpieczeństwa Narodowego zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą - czytamy.
We współczesnym świecie jest tak mało dobrych wiadomości. Dlatego chcemy popularyzować Ukrainę jako atrakcyjny, przyjazny i fantastyczny kraj, gdzie każdy znajdzie atrakcje, widoki czy wydarzenia dla siebie - piszą autorzy komunikatu.
"Nie potrzebujemy tej paniki"
Wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się sam prezydent Ukrainy. - Nie mówię, że eskalacja nie jest możliwa, ale nie potrzebujemy tej paniki — podkreślił Wołodymyr Zełenski podczas rozmowy z dziennikarzami.
Jak podkreślił, chociaż dalsza eskalacja napięć w relacjach Ukrainy z Rosją jest możliwa, to jednak - jego zdaniem - napięcie nie jest większe niż wcześniej. Przywódca Ukrainy dodał, że największym zagrożeniem dla Ukrainy jest próba zdestabilizowania kraju od wewnątrz, w tym poprzez kryzys gospodarczy.
Czytaj także: Alarm za alarmem. Niepokój na Ukrainie
Rosja gromadzi siły
Mimo apeli o "zachowanie spokoju" resort obrony narodowej Ukrainy informuje o zmobilizowaniu w pobliżu granicy ponad 127 tys. żołnierzy rosyjskich wojsk lądowych, powietrznych oraz marynarki wojennej.
Na przygranicznych poligonach zgromadzono również m.in. zdolne do dosięgnięcia Kijowa pociski balistyczne Iskander, wykorzystywany do działań wywiadowczych sprzęt radiowy i satelitarny, zapasy amunicji, a także przygotowano szpitale polowe.