Pani Natalia przygarnęła błąkające się po ulicy kota. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2021 roku. Podczas wizyty w restauracji Kryształowa w Świdnicy zauważyła zwierzę. Zapytała obsługę restauracji czy znają to zwierzę. Dowiedziała się, że kot jest bezpański i często go tam dokarmiają.
Kobieta przed postanowiła przygarnąć zbłąkane zwierzę. Zbliżała się godz. 22:00. Pani Natalia zabrała kota do samochodu i zabrała do domu, co miał uwiecznić miejscowy monitoring.
Zwierzę miało na szyi obrożę z numerem telefonu. Niestety, przez trzy dni bezskutecznie próbowała dodzwonić się do właściciela. Nikt nie odbierał. Dzwoniła też do schroniska, by oddać kota pod opiekę organizacji. Niestety, po trzech dniach czworonóg uciekł.
Czytaj także: W takim stroju Olejnik pokazała się w Cannes. Zaszalała
Choć dla Pani Natalii temat został zamknięty, kilka miesięcy później do drzwi zapukała policja. Została oskarżona o kradzież zwierzęcia. W listopadzie 2021 roku przeszukano jej dom, sprawdzono też dom byłego męża i teściowej. Tasmana nie znaleziono.
Nie chciała ukraść kota. Podkreślała to służbom, a pod presją podczas przesłuchania, podpisała wniosek o dobrowolnym poddaniu się karze. Wycofała go następnego dnia. Chce przesłuchania pracowników schroniska i powołania biegłego, który oceni faktyczną wartość kota.
Jak twierdzi jego właścicielka, Tasman to kot brytyjski długowłosy. Nie posiada jednak rodowodu. Policja wyceniła wartość zwierzęcia na tysiąc złotych. Wartość jest potrzebna do zakwalifikowania prawnego kradzieży. Pani Natalii grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Według polskiego prawa kradzież rzeczy (a zgodnie z prawem zwierzę jest traktowane jak rzecz) o wartości powyżej 500 zł to przestępstwo, za które można trafić do więzienia - podają autorzy programu "Państwo w Państwie".