Wielokrotnie w trakcie wojny rosyjscy żołnierze narzekali na swój los. Brakowało im podstawowego wyposażenia czy nawet jedzenia. Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, w którym słyszymy jak żona zmarłego rosyjskiego żołnierza skarży się na dowództwo.
Jej mąż zmarł wkrótce po wyjeździe na Ukrainę, aby walczyć kontraktowo. O śmierci dowiedziała się od jego towarzyszy, ale nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone. Dowódcy jej męża zasugerowali, aby sama go odkopała.
Według kolegów mojego męża, został on zamordowany na wojnie. Potem musieli ukraść mu telefon i nosić przy sobie. Potwierdziło to kilku żołnierzy, plus potem dowódca, do którego zaczęłam pisać. Powiedzieli mi: "Przyjedź tutaj i sama go odkop. Spróbuj poszukać swojego męża". Czy naprawdę coś tu trzeba jeszcze dodawać? - tłumaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dowiadujemy się z relacji Rosjanki, jej mąż przed śmierci opisywał jej fatalne warunki
Gdy wcześniej miałam okazję porozmawiać z mężem, to mówił, że wszyscy tam głodują. Czasami jedli tylko konserwy w piwnicach. Wszyscy mówili im, że będzie lepiej. Mój mąż nie miał żadnego porządnego ubrania, a kamizelka pancerna była w kiepskim stanie. Żołd zaczęli wypłacać w czerwcu. Biuro poborowe nic mi nie mówi - dodaje Rosjanka.
Dwa miesiące później dowództwo nadal nie wyjaśniło, co się stało ze zwłokami żołnierza, więc żona wojskowego udała się do kostnicy w Rostowie w nadziei, że uda jej się tam znaleźć ciało. Oddała lekarzom próbkę DNA brata zmarłego. Złożyła też skargę na działania dowództwa 25. brygady szturmowej.
Niespokojna noc w Rosji. Mieszkańców obudziła potężna eksplozja
Czytaj również: Szalony plan Rosji na wojnę. Chce odzyskać broń
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.