Monika Wilgorska-Stanewicz w lipcu zakończyła swój roczny związek z Mariuszem P. spod Myszkowa. Miała zabrać swoje rzeczy i wyjechać do rodziny na północy kraju. Niestety na miejsce nigdy nie dotarła, jej siostra zgłosiła w końcu zaginięcie. Parę dni później w stawie koło Zawiercia znaleziono auto Moniki. W końcu znaleziono ciało 42-latki. W nocy z 24 na 25 listopada okazało się, że Monika była zakopana 5 metrów pod ziemią.
Pojawiły się spekulacje, że za śmierć kobiety może odpowiadać jej partner Mariusz P. Mężczyzna chętnie pojawiał się w telewizji i zapierał się, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem ukochanej, za którą rzekomo tak tęsknił. Siostra zaginionej miała ujawnić, że mężczyzna dopuszczał się przemocy domowej wobec partnerki.
Mariusz P. został aresztowany w związku z inną sprawą. Usłyszał zarzut sprowadzenia co najmniej 100 kg marihuany do Polski i rozprowadzenia jej w latach 2014-2015. Okazuje się, że w sprawie zniknięcia Moniki również maczał palce. Policja jeszcze raz sprawdziła nagrania z monitoringów na potencjalnej trasie 42-latki.
Czytaj także: Nie chcesz się szczepić? Sam zapłacisz za leczenie
Kluczowe okazało się między innymi sprawdzenie monitoringów na potencjalnej trasie przejazdu kobiety samochodem. Wkrótce policjanci powiązali dwie inne osoby z osobą byłego partnera. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na zatrzymanie wczoraj 38-letniego Pawła P. oraz 32-letniego Łukasza W. z powiatu zawierciańskiego - informuje policja.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", Mariusz P. przyznał się do winy. Jak donosi dziennik, dół dla Moniki musiał być wykopany znacznie wcześniej. Zatrzymany w czwartek Paweł P. przyznał, że kilka dni wcześniej wykopał dół na zlecenie swojego kolegi Mariusza P. Jednak Przedsiębiorca spod Myszkowa twierdzi, że działał we własnej samoobronie.
Podejrzany stwierdził, że kobieta wpadła w szał, rzuciła się na niego i zabił ją w obronie własnej – mówi prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.