O 35-latku i jego pumie Nubii zrobiło się głośno na początku lipca. Do weterana wojny w Afganistanie przyjechali pracownicy zoo w Poznaniu, którzy chcieli odebrać mu zwierzę. Powoływali się na wyrok sądu, który nakazał właścicielowi przekazanie pumy do ogrodu zoologicznego.
Kamil Stanek nie chciał oddać Nubii i uciekł z nią do lasu. W poszukiwaniach brali udział policjanci i antyterroryści. W końcu 35-latek sam zgłosił się na policję, a puma trafiła do zoo w Chorzowie.
Mężczyzna chce walczyć o odzyskanie zwierzęcia. W internecie tworzy zbiórki na pomoc prawną. 35-latka wspiera wielu internautów, którzy wpłacili już 150 tys. zł.
Niektórzy uważają, że Stanek traktuje pumę jako sposób na zarabianie pieniędzy. Mężczyzna kupił ją w Czechach, a ponieważ w Polsce posiadanie takich zwierząt jest zabronione, zarejestrował cyrk.
Czytaj także: Puma. Weteran z Afganistanu grozi dyrektorce zoo
Właściciel Nubii wykorzystywał ją do zarabiania pieniędzy?
Jak podaje "Fakt", mężczyzna nie organizował pokazów cyrkowych. Zamiast tego zarabiał, pokazując pumę zainteresowanym i udostępniając ją fotografom na sesje. Zwierzę brało również udział w reklamach.
Autor bloga Animalus zwrócił także uwagę na brutalne metody tresury, które stosował właściciel pumy. Używał m.in. kolczatki, która przy gwałtownych ruchach kłuła zwierzę w szyję i dławika, który podduszał Nubię. W domu do jej "dyscyplinowania" miał być również wykorzystywany pies mężczyzny.
Zobacz także: Niespodziewana wizyta dzikiej kocicy