Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Ależ się wściekł Władimir Sołowjow, ulubieniec Władimira Putina i jego "medialny żołnierz", jak lubi o sobie mawiać na salonach Kremla. Nie, tym razem nie dopiekli mu Amerykanie. Nie rozzłościło go NATO, ani nawet nie nadepnęli mu na odcisk Ukraińcy, których tak szczerze nienawidzi i których chciałby eksterminować.
Propagandystę nie na żarty zezłościła niejaka Irina, jego fanka pochodząca z Rosji. Zaczęło się niewinnie, kobieta zadała prowadzącemu program pytanie. Ale ten wściekł się nie na żarty i zaatakował bez żadnego pardonu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Irina zapytała o śmierć Jewgienija Prigożyna. Jej zdaniem nie ma możliwości, by zamach w Rosji na dobrze strzeżonego oligarchę przeprowadzili Ukraińcy. Chciała więc dowiedzieć się, kto mógł tenże zamach sprokurować. Ale Władimir Sołowjow nie odpowiedział jej na pytanie, zamiast tego jął kobietę lżyć na antenie.
Ależ ty jesteś głupia! Wal się, bo jesteś niesamowitą idiotką. Odejdź od klawiatury. Jak ja nienawidzę takich kretynów! - atakował propagandysta.
I zaraz zaczął tłumaczyć, że Ukraińcy mogliby przeprowadzić zamach na Jewgienija Prigożyna i zapewne to nie przysporzyłby im większych problemów. Nie wiadomo nawet, czy te słowa traktować jako dowód uznania dla Ukrainy czy słabości Rosji.
Władimir Sołowjow pastwił się jeszcze chwilę na antenie nad swoją fanką, ale też powtarzał tezy, które ws. śmierci Jewgienija Prigożyna i dowódców Grupy Wagnera powtarzają ludzie związani z Kremlem. Zapewne na pokładzie ich samolotu była bomba, doszło do eksplozji i władze wciąż szukają winnych całego zdarzenia.
W Rosji najchętniej widzieliby winnych w służbach specjalnych Ukrainy. Sęk w tym, że prezydent Wołodymyr Zełenski i minister obrony Ołeksij Reznikow od razu odcięli się od zamachu i wskazali, że ich zdaniem stoi za nim Władimir Putin. Potwierdzać się to zdaje informacja od zachodnich wywiadów, które ustaliły, że samolot zestrzelono.
A miał za tym stać ktoś wysoko postawiony w rosyjskiej armii, kto nakazał użycia systemu obrony przeciwlotniczej wobec cywilnego samolotu. Skoro tropy prowadzą do armii, to od razu na myśl przychodzi generał Siergiej Szojgu, wierny człowiek Władimira Putina i agentów FSB, którzy rządzą na Kremlu. A przy okazji wróg Jewgienija Prigożyna.
Tego Władimir Sołowjow nie powtórzy. Krótko po zamachu czekał na instrukcje z Kremla i apelował na Telegramie do "koleżanek i kolegów" o medialną ciszę. By czasem nie chlapnąć o jedno słowo za wiele...
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.