Polska Agencja Prasowa pisze o zakończonej rozmowie telefonicznej między Joe Bidenem - prezydentem USA i Władimirem Putinem - prezydentem Rosji. Biały Dom podał, że miała się ona zacząć o godzinie 17:04 czasu polskiego, a zakończyć o 18:06.
Inicjatorem rozmowy był Joe Biden. Głowa Stanów Zjednoczonych spędza właśnie czas w prezydenckim ośrodku Camp David w stanie Maryland, stąd też wnioskowano o odbycie jej w poniedziałek. Uznano jednak, że odbędzie się ona już w sobotę ze względu na zagrożenie potencjalnego ataku Rosji na Ukrainę.
Była to już czwarta rozmowa między głowami dwóch mocarstw, odkąd strona rosyjska zaczęła gromadzić wojska na granicach Ukrainy. Ostatnia odbyła się 26 stycznia.
Tuż przed rozmową Putin miał spędzić 90 minut na rozmowach z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Według agencji Reutera nie wynikało z tej rozmowy, że Rosja chce przeprowadzić ofensywę.
"Sytuacja zmierza w stronę konfliktu"
Przedstawiciel Departamenu Stanu stwierdził z kolei, że groźba wojny jest realna.
Mamy gorącą nadzieję i kontynuujemy intensywną pracę, by zapewnić, że Ukraina nie stanie się strefą wojenną(...). Jednak coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że w tym kierunku zmierza sytuacja: w kierunku pewnego rodzaju aktywnego konfliktu - powiedział przedstawiciel, jak podaje "PAP".
Biały Dom powiadomił za pomocą swoich mediów społecznościowych, jak przebiegła rozmowa. Prezydent Biden miał powiedzieć Putinowi, że jeśli zaatakuje Ukrainę, będzie musiał ponieść tego konsekwencje.
Prezydent Biden rozmawiał dziś z prezydentem Władimirem Putinem, aby uświadomić mu, że jeśli Rosja będzie atakować Ukrainę, to Stany Zjednoczone i ich sojusznicy obarczą Rosję poważnymi kosztami. Prezydent Biden wezwał prezydenta Putina do zaangażowania się w deeskalację - czytamy na Twitterze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.