Informacja o zatopieniu "Moskwy" odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Flagowy okręt floty rosyjskiej został uszkodzony dwoma pociskami typu Neptun. Żołnierze Putina chcieli za wszelką cenę uratować jedną ze swoich najpotężniejszych jednostek. Okupanci nie zdołali jednak odholować jej do portu. Okręt zatonął 80 mil morskich od Odessy.
Zatopienie "Moskwy" jest ogromnym ciosem dla rosyjskiej floty. Skutki utraty okrętu Rosjanie odczuwają do dziś. Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii, powołując się na dane swojego wywiadu, poinformowało na Twitterze, że agresorzy nie mogą zastąpić utraconej jednostki na Morzu Czarnym. Ma to wynikać z faktu, że cieśnina Bosfor jest zamknięta dla wszystkich nietureckich okrętów wojennych.
Cieśnina Bosfor pozostaje zamknięta dla wszystkich nietureckich okrętów wojennych, więc Rosja nie może zastąpić utraconego krążownika "Moskwa" - czytamy.
Sytuacja floty rosyjskiej na Morzu Czarnym wydaje się niezwykle skomplikowana. Rosjanie nie mogą liczyć na dodatkowe jednostki. Już 27 lutego Turcja ogłosiła zamknięcie Bosforu i Dardaneli dla okrętów wojennych, zgodnie z postanowieniami Konwencji z Montreux. Oprócz "Moskwy", okupanci stracili również desantowiec Saratov w porcie Berdiańsk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.