Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ponownie poinformował o planach wizyty prezydenta Rosji Władimira Putina w Donbasie. - Z czasem ta [wizyta] nastąpi, oczywiście, jest to region Federacji Rosyjskiej - cytuje rzecznika Putina Dmitrija Pieskowa gazeta "Izwiestija".
"On tam będzie"
Media wyliczyły jednak, że jest to co najmniej czwarta wypowiedź na ten temat od początku wojny na Ukrainie. 9 listopada Pieskow obiecał, że Putin przyjedzie do Donbasu jakiś czas później, ale nie podał dokładnej daty.
Nie ma jeszcze konkretnych planów, ale nie mam wątpliwości, że nadejdzie czas, kiedy Putin przyjedzie do Donbasu, oczywiście. To są rosyjskie regiony i on tam będzie - mówił Pieskow cytowany przez agencję propagandową TASS.
Putin nie dotrzymuje obietnic
Pieskow składał już podobną obietnicę w imieniu Putina 6 września. Z kolei 5 lipca rzecznik Kremla powiedział, że Putin "nie planuje jeszcze odwiedzać obszarów przygranicznych i terytoriów kontrolowanych przez wojska rosyjskie". Nie wiadomo, w jakim konkretnie oświadczeniu przekazał prasie prawdziwe plany prezydenta.
"The Insider" zwraca uwagę, że rosyjskie władze często nie dotrzymują obietnic złożonych społeczeństwu. Przykładowo, Putin od 15 lat mówi o "niemoralności istnienia slumsów w Rosji" i o potrzebie przesiedlenia mieszkańców, jednak ta obietnica nadal nie została zrealizowana.
Czytaj także: "Od Moskwy po Ural". Rosja jest pokryta bunkrami Putina
"Następca Putina" w Donbasie
Na wojnie pojawił się jednak człowiek, który nieformalnie nazywany jest "następcą Putina". Mer Moskwy Siergiej Sobianin odwiedził rosyjskich żołnierzy na linii walk. Na swoim Telegramie opublikował pokazowe zdjęcie z obwodu ługańskiego w Ukrainie i zapewnił, że w ten sposób "pomaga wojskowym".
Nieoficjalnie mówi się, że było to polecenie od Władimira Putina. Latem Sobianin odwiedził okupowany Ługańsk, gdzie podpisał dokument o współpracy z samozwańczą Ługańską Republikę Ludową. Również Moskwa "objęła patronatem" Donieck i Ługańsk, zapowiadając pomoc finansową na odbudowę miast.