Władimir Putin już drugi raz w tym roku udał się do Kazachstanu. Rosyjski dyktator chce "pogłębiać przyjaźń między Rosją i Kazachstanem". Jak podaje Belsat, Putin uważa, że obydwa kraje łączy bardzo dużo "wspólnych projektów, w tym dotyczących energii atomowej, co, jak zauważa, przyczynia się do "wzmacniania suwerenności technologicznej".
Zaproszenie dla Putina może wynikać z obaw. Media w Kazachstanie uważają, że rząd w Astanie obawia się ataków amerykańskich na rosyjskie bazy na terytorium Kazachstanu. Poza tym władze w Astanie chcą pokazać, że nie jest u nich możliwy "scenariusz Ukraiński".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaniepokojona eskalacją Astana przyjmie Putina 27 listopada ze szczególną pompą, gdyż udaje się on z wizytą państwową, czyli na najwyższym szczeblu, której tradycyjnie towarzyszy ceremonia protokolarna. Na rampie samolotu będzie na niego czekał prezydent Kasym-Żomart Tokajew; na cześć gościa powinna zostać ustawiona warta honorowa - piszą dziennikarze niezależnego portalu Azattyk.
Czytaj także: Znaleźli martwego Rosjanina. Zmarł przez zadrapanie kota
Tak Putin został przywitany w Kazachstanie
Na cześć Władimira Putina w różnych częściach Astany wyświetlono rosyjskie flagi. Belsat podaje, że pojawił się też baner z napisem "Wasza Ekscelencjo, Panie Władimirze Putinie, witamy".
Nie wszyscy są tak szczęśliwi z wizyty dyktatora z Rosji. Inaczej zachowały się władze Opery Astana. Na budynku wyświetlono flagę Ukrainy. Sprawa nie umknęła uwadze rosyjskiej propagandy.
Bloger i były wiceszef MSW Ukrainy Anton Heraszczenko podaje, że "rosyjskie media uważają, że incydent był atakiem hakerskim, a nie zorganizowaną akcją".