Joe Biden już kolejny raz rozmawiał o napięciu na granicy między Rosją a Ukrainą z przywódcami państw NATO i UE. - Widzimy coraz więcej rosyjskich prowokacji i dezinformacji w Donbasie, by stworzyć pretekst do wojny - mówił podczas konferencji w Białym Domu.
Rosja stawia fałszywe zarzuty wobec ludobójstwa w Donbasie, że Ukraińcy atakują Rosjan. Nie ma żadnych dowodów na to, żeby Ukraina eskalowała ten konflikt - zauważał. - Mówienie, że Ukraińcy wybraliby ten moment, by eskalować konflikt, z grubo ponad 150 000 rosyjskich żołnierzy ustawionymi na jej granicach, przeczy podstawowej logice - kontynuował.
W pewnym momencie powiedział wprost: "Putin podjął decyzję o inwazji". - Rosyjscy żołnierze otoczyli teraz granice Ukrainy. Mamy powód sądzić, że Rosja planuje zaatakowanie Ukrainy w ciągu najbliższych dni. Wiemy, że Kijów jest celem - dodawał.
Rosja reaguje. Podtrzymują propagandową narrację Putina
Maria Zacharowa, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, brnie tymczasem w narrację o "ludobójstwie", którą nakreślił prezydent Władimir Putin. "Najpotworniejsze jest to, że nie ma słowa o prawdziwej sytuacji obywateli Donbasu" - stwierdziła na Facebooku.
Jaka jest ta "prawdziwa" sytuacja? Strona ukraińska podkreśla, że Rosjanie od lat posługują się kłamstwem na temat Donbasu. Mer Kijowa Witalij Kliczko, mówiąc o spotkaniu kanclerza Niemiec Olafa Scholza z Putinem w Moskwie, zaznaczył: - Kiedy rosyjski prezydent powiedział, że w Donbasie ma miejsce ludobójstwo, tak jak kiedyś w Jugosławii, kanclerz Scholz powinien zdecydowanie i bardzo wyraźnie temu zaprzeczyć! - zaznaczył.
Putin od lat opowiada to niewyobrażalne kłamstwo, aby zapewnić sobie pretekst do wysłania wojsk - spostrzegł Kliczko.
Czytaj także: Ksiądz z Podkarpacia oskarżony. Grozi mu 5 lat więzienia
Ambasador Rosji w USA mówi o "kampanii dezinformacyjnej"
Na wypowiedzi Bidena zareagowała nie tylko Zacharowa, ale też Anatolij Antonow, ambasador Rosji w USA. - Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na powtarzające się oświadczenia rosyjskiego kierownictwa o tym, że nie mamy planów agresji na bratni naród ukraiński - powiedział dyplomata, cytowany na facebookowej stronie ambasady.
Zarzuty odpowiedzialności Rosji za eskalację można traktować jedynie jako próbę nacisku i dewaluacji rosyjskich propozycji gwarancji bezpieczeństwa - kontynuował Antonow.
Zaznaczał ponadto, że Stany Zjednoczone "uparcie inspirują opinię publiczną jawnymi kłamstwami". - Nasz stosunek do obywateli Donbasu, obawiających się o swoje życie, Waszyngton postrzega jako element propagandy mającej na celu usprawiedliwienie "nadciągającej" inwazji na Ukrainę - powiedział Antonow.
Takie słowa to kolejna część amerykańskiej kampanii dezinformacyjnej przeciwko Rosji. Autorzy tych oświadczeń powinni osobiście odwiedzić Donbas i zapoznać się z tragicznymi konsekwencjami "pomocy wojskowej" udzielanej Ukrainie przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników - stwierdził ambasador Rosji w USA.