Sprawa pytona tygrysiego do 10 dni elektryzuje wszystkich Polaków. W weekend służby wstrzymały poszukiwania węża z powodu pogody. W obecnych warunkach zwierzęta wykazują mniejszą aktywność. Strażacy zapewniają o wznowieniu poszukiwań jak tylko pojawią się nowe sygnały. Dyrektor wrocławskiego zoo uważa, że pyton może być nawet sto kilometrów dalej albo nie żyć.
Pytona szuka Rutkowski. "Jeśli gad gdzieś tam jest, to w końcu go dopadniemy"
Do podobnych ustaleń ws. pytona tygrysiego doszedł detektyw Krzysztof Rutkowski. "Węże świetnie radzą sobie w wodzie. Przecież wystarczyło, żeby pyton wpełzł do Wisły i popłynął z nurtem" - wyjaśnił w rozmowie z "Super Expressem". Rutkowski włączył się w akcję poszukiwawczą i uważa, że pytona trzeba szukać w okolicach Torunia.
"Moja ekipa cały czas szuka węża. Na razie jednak nie natrafiliśmy na żaden ślad jego obecności. Jednak nie zaprzestajemy naszej pracy. Jeśli gad gdzieś tam jest, to w końcu go dopadniemy. Wykorzystujemy do poszukiwań najnowocześniejszy sprzęt, pracujemy 24 godziny na dobę" - donosi Rutkowski.
Sprawa pytona tygrysiego zaczęła się od odnalezienia wylinki w okolicy Gassy pod Warszawą. Wiadomo jednak, że wąż przepłynął rzekę i był widziany na wysokości miejscowości Glinki. Pojawiły się pilne ostrzeżenia dla ludności, bo pyton tygrysi jest niebezpieczny.
Z kolei Animal Rescue Polska analizuje ok. 2 tys. zdjęć z okolic Gassy i Cieszycy, na których miał przebywać poszukiwany wąż. Wolontariusze fundacji założyli na tym terenie dwie fotopułapki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.