W miniony wtorek w punkcie skupu złomu w Dąbrowie Górniczej odebrano paczkę z Mirkowa w powiecie wrocławskim. Okazało się, że przesyłka zawiera materiał promieniotwórczy - radioaktywny nikiel, wykorzystywany w urządzeniach wykorzystywanych do chemicznych analiz w laboratoriach.
Na miejsce wezwano Państwową Agencję Atomistyki, policję i wojewodę dolnośląskiego.
Przesyłka odebrana w Dąbrowie Górniczej została zabezpieczona i zabrana przez uprawniony podmiot - przekazała rzeczniczka Agencji Agnieszka Mąkosa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak dodaje rzeczniczka, skażone pomieszczenie na posesji w Mirkowie zostało zabezpieczone i zamknięte przed dostępem osób postronnych. Promieniowanie nie jest niebezpieczne dla mieszkańców podwrocławskiej miejscowości - informuje "GW".
Czytaj także: Putin podpisał dekret. Rosjanie otrzymają wezwanie
Z oficjalnych informacji Agencja Atomistyki wynika, że skażenie pojawiło się w trakcie "demontażu urządzenia, którego elementem było źródło promieniotwórcze". Nieoficjalnie "GW" ustaliła, że chodzi o chromatograf, czyli urządzenie wykorzystywane do chemicznych analiz w laboratoriach.
17- i 19-letni bracia mieli dostać takie urządzenie od znajomej kobiety. Nastolatkowie na podwórku w szopie rozmontowali instalację, by oddać jej elementy na złom. W ten sposób radioaktywny materiał pojawił się na skupie w Dąbrowie Górniczej.
Sprawę badają policja i prokuratura. Jak ustaliła "GW", prowadzone jest postępowanie dotyczące spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia poprzez niewłaściwe obchodzenie się z materiałami radioaktywnymi. Bracia odpowiedzą za swój czyn jak osoby dorosłe.
Czytaj także: "Putin podjął decyzję o inwazji". Rosja szybko reaguje
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.