44-letni Konrad K. to szanowana postać. Jak informuje "Dziennik Wschodni", jest radnym już kolejną kadencję (startował z komitetu obecnego burmistrza Międzyrzeca Podlaskiego), pracuje też jako kierownik obiektów sportowych w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji i sędzia piłki siatkowej.
19 czerwca policja przyłapała radnego na jeździe po pijanemu. Nadkom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzeczniczka bialskiej komendy, w rozmowie z "DW" poinformowała, że "badanie stanu trzeźwości wykazało w jego organizmie ponad promil alkoholu". To tak, jakby wypił wcześniej kilka piw.
Radnemu zabrano prawo jazdy, nie jest to jednak koniec konsekwencji. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury w Radzyniu Podlaskim. Właśnie poinformowano, że mężczyzna stanie przed sądem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
22 lipca skierowaliśmy akt oskarżenia do sądu przeciwko Konradowi K. – mówi Janusz Syczyński, prokurator rejonowy w Radzyniu Podlaskim, cytowany przez "Dziennik Wschodni".
Radny jest oskarżony o "prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości", za co kodeks karny przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności.
W związku z ostatnimi wydarzeniami, radny - na własną prośbę - został odsunięty od obowiązków służbowych. Mężczyzna nie chce rozmawiać z mediami.
Kolejny radny przyłapany na jeździe po alkoholu
To już kolejny podobny przypadek, opisywany przez lokalne media. Dokładnie miesiąc wcześniej - 19 maja - policjanci zatrzymali do rutynowej kontroli 50-letniego kierowcę z Biłgoraja na Lubelszczyźnie. Ten - jak infromuje "Gazeta Wyborcza - wydmuchał 0,9 promila alkoholu. Zatrzymany mężczyzna to powiatowy radny oraz lekarz.
Czytaj także: Weszli i złapali się za głowy. Zdjęcie z Podlasia
22 lipca przed Sądem Rejonowym w Opatowie rozpoczął się proces w tej sprawie. Okazuje się jednak, że Piotr M. nie zważając na wyniki badania alkomatem, do jazdy po pijanemu się nie przyznaje, a o zdarzeniu wypowiada się w lekceważący sposób.
Nie wiem, skąd to całe zamieszanie. Nie spowodowałem żadnego zagrożenia, nic nikomu się nie stało - powiedział w rozmowie z "GW".