Pomimo upływu lat, w niektórych miastach w Polsce dochodzi do scen rodem z serialu "Alternatywy 4". Kultowe dzieło Stanisława Barei było tylko fikcją, jednak wielu dostrzegało w nim odzwierciedlenie sytuacji ze swojego życia. Okazuje się, że sąsiedzkie perypetie nadal mogą mieć najrozmaitsze konsekwencje, o których usłyszy cała Polska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Osiedla Pomorskie i Śląskie w Zielonej Górze to teren regularnych potyczek pomiędzy mieszkańcami a Spółdzielnią Mieszkaniową "Kisielin". Wspólnoty mieszkaniowe zakładane przez zielonogórzan zdenerwowały zarządzających spółdzielnią. W związku z tym podjęto decyzję o wystawieniu im rachunków za korzystanie z osiedlowych chodników. Mieszkańcy nie mają jednak zamiaru uiszczania opłat, co rodzi dalszy konflikt.
Czytaj także: Prezent od ZUS dla seniorów. To już pewne
Ratownik alarmuje
Spółdzielnia nie daje za wygraną. Zarządzający podjęli decyzję o rozebraniu części chodników i pozostawienie piachu. W innych miejscach rozstawiane są przeszkody, które mają utrudnić im swobodne poruszanie się. Sytuacja może wydawać się nieco komiczna, jednak może doprowadzić do tragedii. Na problem zwrócił uwagę ratownik medyczny Robert Górski.
Ratownik wytłumaczył, że brak chodnika, czy przeszkody skutecznie uniemożliwiają im wykonywanie pracy. Ewakuacja pacjenta na noszach po takim terenie jest niebezpieczna i niemożliwa. Jakby tego było mało to kierowca karetki zmuszony jest jeździć między blokami, aby znaleźć drogę bez przeszkód. Sprawą spółdzielni miał zająć się sam prezydent miasta i jeden z radnych. 40 mieszkańców ma dość utrudniania im życia, dlatego złożyli zawiadomienie o niegospodarności do prokuratury.
Czy władze spółdzielni mają coś do ukrycia skoro miały zażądać od jednej z mieszkanek 12 tysięcy złotych za udostępnienie dokumentów związanych z pracą jej rady nadzorczej i komisji rewizyjnej? - zapytał ratownik Robert Górski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.