Praca w charakterze ratownika medycznego, to niełatwy kawałek chleba. Nocne dyżury, odpowiedzialność za drugiego człowieka i ogrom ludzkiego nieszczęścia sprawiają, że nie każdy nadaje się do tego typu pracy.
Ale najtrudniejsze do wyobrażenia dla wielu osób jest bliskie obcowanie ze śmiercią. Potwierdza to w swoim wpisie ratownik medyczny, Tomasz Modrzewski.
Czytaj także: Udawała ratownika i wezwała policję. Trafiła do aresztu
Chyba nigdy nie oswoję się z widokiem ludzkich zwłok. Zawsze w ich obecności czuję się nieswojo. Mimo, że wiem, że ten ktoś już odszedł, cały czas patrzę na jego klatkę piersiową z nadzieją, że pojawi się oddech - zaczyna swój wpis Modrzewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części wpisu ratownik opisuje, jak trudne są rozmowy z bliskimi chorych, szczególnie po nieudanej reanimacji.
Czytaj także: Słynna ratowniczka medyczna nie żyje. Zginęła na froncie
Widzę jak w oczach rodziny gaśnie ostatnia nadzieja...Ludzie reagują różnie, czasem na spokojnie, ale zdecydowanie częściej rozpaczają, krzyczą, nie mogą pogodzić się z losem. Następuje wszechogarniający smutek - opisuje ratownik.
I choć przyznaje, że trudno jest mu przejść obojętnie wobec tego typu dramatów, śmierć jest wpisana w człowieczeństwo, dlatego warto o niej rozmawiać.
Śmierć to też życie! W swojej pracy często obcuje ze śmiercią. Jednak po chwili smutku, przygnębienia przychodzi myśl, że ja wciąż żyję! Mogę przytulić dzieci, ucałować żonę. Dlatego cieszmy się życiem i nie traćmy czasu na niepotrzebne spory - zachęca Modrzewski i namawia swoich fanów do czynnego uczestnictwa w kursach pierwszej pomocy.
Jego wpis szeroko niesie się w sieci i jest chętnie komentowany. "Ludzie którzy ratują życie są mniej cenieni niż jakiś beznadziejny polityk co dla ludzkości nie robi nic i to jest przykre" - zauważa jeden z internautów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.