We wtorek w Sejmie doszło do spięcia Donalda Tuska z Miłoszem Kłeczkiem. Jeden z głównych propagandystów TVP pytał przewodniczącego Platformy Obywatelskiej o plany względem mediów publicznych. Kandydat większości sejmowej na premiera stwierdził, że podejmie działania "zgodne z prawem".
- Z całą pewnością będziemy skuteczni. Jak się państwo domyślacie, nie będziemy się wahać. Na pewno będzie ciekawie. Będzie co oglądać i co transmitować - powiedział Tusk do Kłeczka.
Ręce w kieszeniach u Kłeczka. Reakcja Sibory
Dziennikarz TVP chciał poznać plany Koalicji Obywatelskiej i innych formacji względem mediów publicznych już teraz, skoro mają być zgodne z prawem. - Te insynuacje, że ktoś coś ukrywa, są nie na miejscu, szczególnie w wydaniu kogoś takiego jak pan - powiedział ostro Tusk, a Kłeczek nie pozostał mu dłużny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kłeczek zaapelował do Tuska, aby "wzbił się na wyżyny umiejętności" i odpowiadał "merytorycznie, a nie personalnie". - Proszę wyjąć rękę z kieszeni, jak pan do mnie mówi i proszę odstąpić od mikrofonu - zakończył dyskusję lider Platformy Obywatelskiej.
Czy w tej sytuacji reporter Telewizji Publicznej zachował się nietaktownie? Wątpliwości nie ma Janusz Sibora. "Nie rozmawiamy, trzymając ręce w kieszeni. Do Sejmu wraca normalność. Od kilku dni zachwyceni jesteśmy faktem zwracania przez polityków uwagi na najprostsze, zwyczajne zasady dobrego wychowania. Takie, których rodzice uczą dzieci w domu. To dobrze" - napisał w serwisie X badacz dziejów dyplomacji, protokołu dyplomatycznego i ceremoniału państwowego.
"Może warto do sejmowej księgarni sprowadzić więcej poradników dobrego wychowania" - dodał Sibora w odpowiedzi na wpis jednego z internautów, odnosząc się do tego, że w ostatnich latach w Sejmie brakowało dobrych praktyk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.