Do sytuacji doszło w czwartek po południu. Reporter TVP Info, Miłosz Kłeczek próbował zadać pytanie Rafałowi Trzaskowskiemu o efekty spotkania z przedsiębiorcami, w czasie jego podróży do Brazylii w 2014 roku.
Nim reporterowi udało się dojść z mikrofonem do prezydenta Warszawy, drogę siłą zablokował mu Sławomir Nitras z KO, który zaczął pytać go: "co pan robi, co pan robi?". Niezniechęcony Kłeczek, próbował dalej dostać się do Trzaskowskiego, gdzie stanął na drodze mężczyźnie, który lekko odepchnął go, mówiąc, że chce przejść po pasach, a dziennikarz zachodzi mu drogę.
Proszę mnie nie przepychać, co wy tu robicie? - pytał pracownik TVP Info.
Czytaj także:
Incydent na wiecu wyborczym Rafała Trzaskowskiego
Reporter niestrudzenie próbował zadać pytanie. W pewnym momencie zaczął biec za kandydatem na prezydenta. Tym razem udało mu się do niego dostać. Zadał pytanie o to, czy "jakieś umowy zostały w Brazylii podpisane z przedsiębiorcami".
Trzaskowski jednak zignorował pytania Miłosza Kłeczka. Rywal Andrzeja Dudy zaczął witać się ze zgromadzonymi na placu wyborcami. Chwilę później został ponownie odepchnięty.
Mimo to nadal starał się zadawać pytania o ewentualne stworzone miejsca pracy oraz "współpracownicę, z którą pojechał". Na koniec wdał się ponownie w sprzeczkę ze Sławomirem Nitrasem.
Znów szuka pan jakiejś awantury panie pośle? - zapytał Kłęczek, na co Nitras zaczął pytać go o to "po co prowokuje".
Nagranie z sytuacji TVP Info umieściło m.in. na swoim Twitterze.
Wyjazd Trzaskowskiego do Brazylii
Dziennikarz TVP Info odnosił się w swoim pytaniu do poruszanego ostatnio bardzo często przez Telewizję Polską tematu konferencji NETMundial w Brazylii, która odbyła się w 2014 roku.
W konferencji, jako minister cyfryzacji, brał udział Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy cel wyjazdu tłumaczył kilka dni temu na spotkaniu w Szczecinie.
Informuję pana, że ministrowie wyjeżdżają w sprawach służbowych, żeby załatwiać ważne dla Polski sprawy. Akurat jak byłem ministrem cyfryzacji, wiele po świecie nie jeździłem, wiec pamiętam tę delegację – mówił Trzaskowski.
Sprawa wyjazdu została nagłośniona przez serwis niezależna.pl, a następnie podchwycona przez inne prorządowe media. Sebastian Kaleta z PiS mówił o "sambie Trzaskowskiego", komentując koszt wyjazdu, który dla całego otoczenia obecnego kandydata na prezydenta wyniósł 60 tys. złotych, w czym zawierał się m.in. nocleg w 5-gwiazdkowym hotelu.
Trzaskowski zaznaczał, że w kosztach wyjazdu nie było żadnych nieprawidłowości. Noclegi w dobrych hotelach są też standardem w przypadku delegacji rządowych. Jak wyjaśniano też, został on zaproponowany przez samego organizatora wydarzenia.
Zobacz także: Wybory 2020. Borys Budka: TVP zamieniła się w sztab wyborczy Andrzeja Dudy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.