Według przekazu, Putin spotkał się z gronem najbliższych współpracowników z kręgu bezpieczeństwa. Wśród zaproszonych gości znaleźli się: szef wywiadu cywilnego (SWR) Siergiej Naryszkin, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew i cztery inne osoby, których tożsamość nie została ujawniona.
Nie było za to nikogo, kto reprezentowałby Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Zabrakło więc także jego szefa, gen. Walerija Gierasimowa. Na spotkaniu zapadła rzekomo decyzja: Gierasimow ma zostać odsunięty od spraw wojskowych. Miał ją podjąć osobiście prezydent Putin.
Gierasimow zachowałby jednak stanowisko (i co istotne: życie). Wciąż byłby Szefem Sztabu, jednak bez realnego i decydującego wpływu na armię i jej kształt. Mógłby pełnić funkcje reprezentacyjne, występować jako szef SG SZ FR na spotkaniach, oficjalnych imprezach czy panelach dyskusyjnych. Byłaby to dla rosyjskiej armii prawdziwa rewolucja.
To jednak nie koniec. Podobnie sprawy mają się mieć także z bezpośrednim zwierzchnikiem Gierasimowa - ministrem obrony, Siergiejem Szojgu. Zachowa on stanowisko ale bez realnego wpływu na najważniejsze decyzje wojskowe. Z czego może wynikać tak zaskakująca wolta prezydenta Rosji? Zarówno Szojgu jak i Gierasimow byli dotąd asami w jego talii.
Pod koniec kwietnia, generał Gierasimow pojawił się na linii frontu w Donbasie. Odwiedzał m.in. rejon miasta Izium, gdzie toczyły się ciężkie walki, pojawiły się nawet doniesienia o zranieniu Szefa Sztabu w nogi i biodro. Wspomniany wyżej kanał Generall SVR przekazał, iż Gierasimow miał wpaść w niełaskę Putina po tym, jak obiecał mu rzekomo zajęcie do 7 maja obwodów donieckiego i ługańskiego w ich granicach administracyjnych. Z tej obietnicy nie udało mu się jednak wywiązać. A 9 maja odbędzie się w Rosji parada zwycięstwa, mająca przypominać o wielkim zwycięstwie Rosji nad faszyzmem w czasie II wojny światowej.
Putin miał być także niezadowolony z ogólnego przebiegu działań wojennych. Trwająca od ponad 70 dni wojna nie przyniosła Rosji ani oczekiwanej zmiany władzy w Kijowie, ani - jak na razie - pewnego, przekonującego triumfu na południu Ukrainy, które otwierałoby drogę do wybicia "korytarza lądowego" do zajętego osiem lat temu Krymu.
Warto przypomnieć, że w pierwszej dekadzie kwietnia zapadła istotna decyzja. Działaniami wojennymi w Ukrainie wreszcie pokierowała jedna konkretna osoba: generał Aleksandr Dwornikow. Wcześniej nie było jednego, głównodowodzącego na teatrze działań wojennych. Była to decyzja, która bardzo wiele kosztowała Rosję.
Dla rosyjskiej armii, odsunięcie Gierasimowa byłoby wielką zmianą. Szefujący od 10 lat Sztabem Generalnym generał był dotąd jednym z najbardziej zaufanych osób w talii Władimira Putina. To on miał wykazać się podczas działań rosyjskich w Donbasie osiem lat temu. Ukraina nazywała go wręcz "głównym ideologiem" wojny na wschodzie kraju. Przypisywano mu też - nie do końca słusznie - autorstwo doktryny, zakładającej wykorzystywanie na niespotykaną wcześniej skalę działań dezinformacyjnych, propagandy i wpływania na społeczeństwo przeciwnika, by było ono podzielone i skłócone.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.