O niepokojącym incydencie poinformowało "BBC". Rachel, Isobel i Andrew Jobson zostali rażeni piorunem 12 lipca - dzień po pechowym dla Anglików finale Euro 2020. Do zdarzenia doszło pod drzewem we wsi East Molesey, która znajduje się niedaleko Londynu.
Czytaj także: Leśnicy apelują o spokój. Niepokojące nagranie z Polski
Po uderzeniu piorunem cała trójka trafiła do szpitala. Na szczęście nie stało się im nic poważnego. Ich ciała zostały tylko delikatnie poparzone. Należy pamiętać, że tego typu zdarzenie mogło zakończyć się nawet ich śmiercią. Rodzeństwo opuściło szpital św. Jerzego w Tooting kilka godzin po tym, jak tam trafiło.
Nagle znalazłam się na ziemi i nie słyszałam niczego poza wysokim brzęczeniem - powiedziała Isobel.
Rodzeństwo uchwyciło niebezpieczny moment aparatem. Stojąc pod drzewem wpadli na pomysł, aby zrobić sobie smutne zdjęcie w deszczu. To właśnie wtedy uderzył w nich piorun, a uzyskany na fotografii efekt okazał się niepowtarzalny. Isobel miała chirurgicznie wszczepioną płytkę tytanową w ramieniu po wypadku rowerowym. Zapewne ta była sprawczynią całego zamieszania i przyciągnęła błyskawicę.
Ramię mojej siostry było bardzo gorące z powodu płytki. Wszyscy byli zdumieni tym, co się z nami stało - przyznała Rachel.
Czytaj także: Posłowie PiS ruszyli w Polskę. Będą kontrolować dzieci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.