27 maja, przed piątą rano, Krzysztof Dymiński wyszedł z domu w Pogroszewie-Kolonii (woj. mazowieckie) i ślad po nim zaginął. Choć minęło siedem miesięcy, rodzice 16-latka nadal nie tracą nadziei na odnalezienie syna. W rozmowie z Onetem opowiedzieli o traumatycznych wydarzeniach, skrytykowali działania policjantów, ale podkreślili też, że nadal wierzą w ''świąteczny cud''.
— Słowiańska tradycja mówi, że puste miejsce przy wigilijnym stole zostawia się dla tej osoby, której już z nami nie ma, która zmarła. Ale w Polsce przyjęło się, że to miejsce dla zbłąkanego wędrowca — mówi pani Agnieszka, mama 16-latka. W domu rodziny Dymińskich puste miejsce będzie czekało na powrót Krzysztofa.
Wierzymy, że zdarzy się ten świąteczny cud, że w Wigilię Krzyś do nas wróci, do domu - powiedziała matka chłopca w rozmowie z Onetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzice Krzysztofa mają żal do policji
Pani Agnieszka doskonale pamięta, co wydarzyło się 27 maja. Wstała rano, żeby obudzić syna. Gdy weszła do pokoju 16-latka, chłopca już w nim nie było.
Wiadomo, że Krzysztof pojechał do Warszawy. O godzinie 5:35 umieścił w mediach społecznościowych niepokojący wpis o treści: "dziękuję, żegnajcie". Kilka minut później kamera zarejestrowała go po raz ostatni, gdy stał na środku mostu Gdańskiego. Do tej pory nie wiadomo, co wydarzyło się potem.
Po kilku dniach poszukiwań państwo Dymińscy usłyszeli od policjantów, że ich syn na 95 procent utonął. Mimo to nigdy się nie poddali. W ich ocenie zabrakło mobilizacji służb, by odnaleźć chłopca żywego.
Codziennie zastanawiam się, jakim prawem policja zadecydowała, że mój syn utonął. Skoro nie ma nagrania pokazującego, co się dokładnie stało na moście, dlaczego postawiono na ten czarny scenariusz. Dla mnie proporcje powinny być 50/50. Mogło się wydarzyć wszystko. Krzysiek nadal jest na liście obecności w liceum, w klasie, do której zdał, jest obywatelem tego kraju, a policja tak jakby nam go wygumkowała - stwierdziła matka Krzysztofa.
Jak informowaliśmy wczoraj, w ostatnich dniach ktoś bardzo podobny do Krzysztofa widziany był w Poznaniu.
Prosimy o pomoc kierowców mających rejestratory samochodowe jadących w nocy z 21.12 na 22.12 w godzinach 1:30 a 2:30 ul. Pułaskiego w Poznaniu (na odcinku od ul. Księcia Mieszka I w stronę Alei Wielkopolskiej). Pojawiło się zgłoszenie, że widziano tam osobę bardzo podobną do Krzysztofa - zaapelowała matka chłopca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.