Sprawa zaginięcia Nicoli Bulley ciągnie się od kilku tygodni. 27 stycznia 45-latka zaginęła po tym, jak odprowadziła swoje córki do szkoły we wsi St Michael’s on Wyre niedaleko Manchesteru, a następnie była widziana z psem nad rzeką. Od tego czasu kontakt z nią się urwał. Jeszcze tego samego dnia udało się odnaleźć telefon z włączoną telekonferencją oraz czworonoga, jednak ślad po kobiecie zaginął.
Służby od początku podejrzewały, że Nicola najprawdopodobniej wpadła do wody i się utopiła. Pomimo to wszyscy mieli nadzieję na odnalezienie 45-latki całej i zdrowej. 19 lutego dokonano makabrycznego odkrycia. O 11:36 służby otrzymały zgłoszenie związane z odnalezieniem ciała w rzece.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Żywioł mógł zabić. Strażacy pokazali nagranie z akcji
Z rzeki wyłowiono ciało
Na miejscu interweniował zespół poszukiwań podwodnych i wyspecjalizowani oficerowie. Mundurowi niezwłocznie weszli do wody i wydobyli z niej zwłoki. Policja poinformowała, że nie przeprowadzono jeszcze żadnej identyfikacji, dlatego nie wiadomo, czy ciało należało do Nicoli Bulley. O odkryciu niezwłocznie poinformowano rodzinę zaginionej kobiety.
Żadna formalna identyfikacja nie została jeszcze przeprowadzona, więc w tej chwili nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy to Nicola Bulley - przekazała policja.
Bardzo możliwe, że znalezione zwłoki należały do Nicoli Bulley. Policja przekazała, że 45-latka nie była w dobrym stanie psychicznym przed zaginięciem. W przeszłości zmagała się z alkoholizmem. Niedawno jej problemy miały powrócić. Miejsce, w którym znaleziono ciało zostało zabezpieczone i dokładnie przekazane. W najbliższych dniach policja ustali tożsamość denatki, a sekcja zwłok ma ujawnić przyczynę jej śmierci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.