Tragiczne zdarzenie wstrząsnęło Włochami. 23 maja przed godziną 13:00 jeden z wagoników kolejki łączącej alpejską miejscowość turystyczną Stresa ze szczytem Mottarone spadł na ziemię. Siła uderzenia była tak duża, że wagonik został zmiażdżony. Niestety, 14 z 15 pasażerów poniosło śmierć. Wśród ofiar były dzieci.
Czytaj także: Przed śmiercią wysłał SMS-a. Kulisy tragedii w Alpach
Jedynym ocalałym okazał się 9-letni Eitan. Chłopiec z ciężkimi obrażeniami ciała trafił do szpitala w Turynie. Tam lekarze cały czas walczą o jego życie. Dziecko podróżowało kolejką linową wraz z tatą Amitem Biranem, mamą Tal Peleg-Biran oraz z dwuletnim bratem Tomem i pradziadkami ze strony mamy - Barbarą i Yitzhakiem Cohenami.
Rodzina Eitana mieszkała w Pawii niedaleko Mediolanu. 30-letni Amit studiował medycynę. 19 maja do Biranów przylecieli w odwiedziny pradziadkowie z Izraela. Kilka dni później doszło do tragedii. Krewni Eitana mają przybyć do Turynu, aby czuwać przy jego szpitalnym łóżku. Zwłoki zabitych w wypadku zostaną przetransportowane i pochowane w Izraelu.
Nie wiadomo, dlaczego doszło do tragedii. Kolejka linowa na Mottarone została uruchomiona po pandemicznej przerwie 24 kwietnia. Działała od 1970 roku zarówno w zimie, jak i w lecie. W zależności od pory roku zabierała na szczyt narciarzy bądź miłośników wędrówek i paralotniarzy. Podróż wagonikiem trwała około 20 minut.