Protesty rolników trwają od dłuższego czasu nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie. Dotyczą przede wszystkim niekontrolowanego napływu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy oraz zasad wprowadzanego Zielonego Ładu.
Podczas protestu w Warszawie rolnicy blokują drogi, są duże utrudnienia w komunikacji miejskiej. Organizatorzy zapowiadali, że marsz będzie miał charakter pokojowy. Finalnie podczas protestu dochodziło do incydentów takich jak odpalanie petard czy palenie kamizelek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rolnicy podróżujący na protest do Warszawy w rozmowie z reporterem "Faktu" wskazywali na swoje trudne położenie i mówili o wadze rolnictwa w obszarze społecznym.
Zielony Ład to nic innego jak zielony nieład. Koniec z nim! Trzeba zablokować granicę polsko-ukraińską, jesteśmy przeciwni importowi z tego kraju i biurokracji unijnej. Co będzie z naszymi rodzinami? Nasz protest nie dotyczy tylko nas, dotyczy wszystkich Polaków, bo gdyby nie my, Polacy nie mieliby co jeść – mówili rolnicy jadący z Gostynia do Warszawy.
Nastroje wśród rolników nie napawają optymizmem. Wyraźnie wyczuwalna jest nerwowa atmosfera.
- Cena tucznika weszła w obroty, 6 zł za kilo żywego, co to jest? To skandal, a przecież w Polsce mamy jeden z najniższych wskaźników nawożenia gruntów i pędzenia sztucznego mięsa — wyliczali rolnicy i wskazali na marzec, ostrzegając:
Jak nic nie wywalczmy, to w marcu zrobimy im piekło.
Czytaj także: Rolnicy znów będą protestować. Mapa trafiła do sieci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.