Roman Giertych, wiceprzewodniczący KO ds. rozliczeń PiS i kontaktów z rządem, był gościem Doroty Wysockiej-Schneph w programie "Pytanie dnia" w "TVP Info". Polityk mówił m.in. o aferze wokół Funduszu Sprawiedliwości.
Jego zdaniem materiał dowodowy w tej sprawie, wskazuje na "zorganizowaną grupę przestępczą".
Opieram się nie tylko na mojej wiedzy, która ma charakter poufny, ale tej, którą przedstawiał oficjalnie NIK. To, co przedstawiali, to dowody na popełnianie oczywistych przestępstw, którą kierował prokurator generalny - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że zgodnie z raportem NIK, "posłowie Suwerennej Polski mieli tzw. limity".
Fundusz Sprawiedliwości miał służyć ofiarom przestępstw, ofiarom gwałtów, wypadków, a nie kupowaniu wozu strażackiego w okręgu posła, który chce się przypodobać danemu wójtowi czy burmistrzowi, żeby zyskać poparcie społeczne - stwierdził.
Czytaj także: Ziobro o przyszłości Kaczyńskiego. Nie ma wątpliwości
Roman Giertych uderzył w Zbigniewa Ziobrę. "Zdecydują biegli"
Roman Giertych jest przekonany, że były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie uniknie sprawiedliwości, chociaż twierdził, że niczego nie podpisywał.
To wszystko świadczy o tym, jak słabym prawnikiem jest Ziobro. To, że ktoś się pod czymś nie podpisywał, nie oznacza, że nie będzie za to odpowiadał. Wystarczy tylko mieć dowody, że wydawał w tej sprawie polecenia ustne - powiedział poseł KO.
W jego ocenie jeżeli "ktoś udziela wywiadu dziennikarzom, może również udzielić wywiadu prokuratorom". - Ostatecznie o tym, czy Zbigniew Ziobro może być przesłuchany, zdecydują biegli - powiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.