Ojciec Siergiej został zatrzymany przez komandosów 28 grudnia na Uralu. Trafił do prokuratury w Moskwie, gdzie został oskarżony o łamanie prawa w trakcie pandemii oraz nakłanianie młodych osób do samobójstwa.
Prawdziwe nazwisko mnicha to Nikołaj Romanow. Zyskał rozgłos na początku tego roku po zakwestionowaniu istnienia pandemii Covid-19, przeciwstawianiu się zakazom odprawiania nabożeństw oraz krytykowaniu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. W czerwcu przejął kontrolę nad kobiecym klasztorem w Sriednieuralsku niedaleko Jekaterynburga na Uralu i uparcie odmawiał opuszczenia go.
Mnich zachęcał do umierania za Rosję
Siergiej został mnichem w latach 80. po odbyciu kary za morderstwo. Od tamtej pory jest znany ze skrajnie prawicowych poglądów i głoszenia teorii spiskowych. Kontroluje swoich zwolenników i zaapelował do nich, aby byli gotowi, na jego wezwanie, do oddania życia "za prawdziwą Rosję".
Siergiej uważa, że władzę w Rosji sprawuje grupa masonów i komunistów. Otwarcie głosi antysemickie hasła. Twierdzi, że Cerkiew zbyt łagodnie podchodzi do innych religii, a nowoczesne podejście do życia niszczy wiarę.
Mnich został formalnie wyrzucony z kościoła we wrześniu za otwarte ignorowanie zakazu odprawiania nabożeństw. Materiał filmowy opublikowany w Internecie pokazuje moment zatrzymania kapłana. Wyznawcy ojca Siergieja krzyczeli i walczyli z policją w obronie mnicha.
Policja i lokalne władze nie skomentowały jeszcze tego nalotu. Rzecznik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, Władimir Legoida, napisał, że ubolewa nad faktem, że ojciec Siergiej i jego zwolennicy nie dostosowali się do panujących obecnie przepisów
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.