Armia Władimira Putina pokazuje swoją brutalność w trakcie wojny. Cały czas atakuje obiekty cywilne w Ukrainie, w których ginie wielu niewinnych ludzi. Kilka tygodni temu rosyjska rakieta trafiła w budynek administracyjny kopani w Myrnohradzie w obwodzie donieckim. W wyniku eksplozji budynek częściowo się zawalił. Zginęła jedna osoba.
Teraz rankiem 14 kwietnia, Rosja zaatakowała za pomocą drona cywilną ciężarówkę w rejonie Sum. Kierowca nie miał szans na przeżycie.
Czytaj koniecznie: Zabójstwo Polaka w Szwecji. Co dzieje się w tym kraju?
Z ustaleń śledztwa wynika, że 14 kwietnia około godziny 8:00, stosując metody walki zabronione przez prawo międzynarodowe, okupanci na terenie gminy krasnopolskiej obwodu sumskiego zrzucili na cywilną ciężarówkę materiały wybuchowe z drona - podkreśla prokuratura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To kolejny atak w tym regionie. Pod koniec marca Rosja przypuściła zmasowany atak na Ukrainę. Wróg użył do tego różnorodnych środków, w tym: dronów samobójczych, pocisków manewrujących oraz pocisków hipersonicznych, które skierowano głównie na infrastrukturę energetyczną różnych miast.
Rakiety spadły między innymi na Zaporoże, Krzywy Róg, Dniepr i właśnie Sumy.
Brytyjski generał ostrzega. Kreśli czarny scenariusz dla Kijowa
Gen. Barrons podkreśla, że istnieje "poważne ryzyko" ukraińskiej porażki w 2024 roku, ponieważ Ukraina może zacząć odczuwać, że nie jest w stanie wygrać. - A gdy do tego dojdzie, dlaczego ludzie mieliby chcieć dalej walczyć i umierać, broniąc czegoś, czego nie da się obronić? - zastanawia się rozmówca BBC.
Zobacz także: Zmasowany atak na Ukrainę. "Jutro może to być Warszawa"
Serwis BBC zwraca uwagę, że Ukraina nie jest jeszcze w takim punkcie, ale jej siły zbrojne borykają się z brakiem amunicji, żołnierzy i obrony powietrznej. Kontrofensywa ukraińska z ubiegłego roku nie zdołała wypchnąć rosyjskich sił z zajętych ziem, a Moskwa przygotowuje się do letniej ofensywy.