Rosyjscy żołnierze nie są w Ukrainie mile widziani, nawet przez gryzonie, które są stałymi uczestnikami działań na froncie. Szczury i myszy obecne są regularnie w okopach, towarzyszą żołnierzom bez przerwy w życiu codziennym, a teraz zaskoczyły okupantów. Ci zdecydowali się na rozruch swojej samobieżnej haubicy 2S9 "Nona-S".
I zaraz złapali się za głowy, bo gdy kierowca włączył silnik, z rur wydechowych pojazdu zaczęły uciekać w popłochu myszy. A były ich tam dziesiątki. Znalazły sobie miejsce, by w cieple i względnym bezpieczeństwie schronić się w zimny dzień. Szybko się jednak okazało, że muszą uciekać, by uniknąć śmierci w czeluściach potężnego pojazdu.
Co na to widowisko żołdacy Władimira Putina? Zaraz chwycili za telefony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myszy w wydechu maszyny było tak wiele, że te zaczęły wypadać jedna za drugą po włączeniu silnika. Jeden z żołnierzy próbował je zgniatać butem jeszcze na pancerzu, inny sięgnął po bagnet i starał się pozbyć gryzoni. A te uciekały, uciekały i nadal wybiegały z czeluści haubicy. Rosjanie musieli ją ukryć w jakimś budynku.
I sami dali się całkowicie zaskoczyć tym nieoczekiwanym gościom.
Żołnierze nagrali wszystko telefonami, materiał stał się głośny w sieci. Internauci śmieją się rzecz jasna z "drugiej armii świata" i zaskoczenia, którego nie uniknęli agresorzy. I żartują, że te myszy to specjalnie szkolony oddział Sił Zbrojnych Ukrainy, który miał za zadanie przeprowadzić dywersję na pojeździe wroga. W jaki sposób?
Przegryzając rozliczne przewody elektryczne i wijąc gniazda wewnątrz haubicy.
Rosjanie zdołali oczyścić pojazd i zapewne wysłali go na pole walki. A tam sporo się dzieje, udało im się zdobyć Marjinkę i zepchnąć żołnierzy z Kijowa do defensywy. Ostatnie dni są udane dla armii Władimira Putina, za to Ukraińcy mają coraz większe problemy i już wiedzą, że w tym roku na pewno nie uda im się wyzwolić kraju.
Samobieżna haubica/moździerz 2S9 "Nona-S" to gąsienicowy pojazd opancerzony, który jest na wyposażeniu rosyjskiej armii od 1981 roku. To już przestarzała konstrukcja, ale Rosjanom zostało sporo tego typu maszyn po okresie ZSRR, więc wobec braków rzucili je na front w Ukrainie. Tak samo jak dziesiątki starych i wysłużonych pojazdów.
Jak widać, na dom dla myszy czy innych gryzoni nadają się znakomicie. I pasują lepiej, niż do współczesnego pola walki.
Czytaj także: Żony żołnierzy mają dość. Zaczęły się aresztowania