Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Rosyjska telewizja kipi od propagandy - w szczególności, gdy chodzi o tematy polityki międzynarodowej. Studio telewizyjne jest dla przyjaznych Kremlowi "ekspertów" polem do wyrażania swoich absurdalnych tez. Jednym z nich jest Władimir Sołowjew, nazywany "medialnym żołnierzem Putina". Podczas jednego z ostatnich nagrań propagandysta nie gryzł się w język.
Nasza operacja specjalna jest de facto wojną przeciwko NATO - mówił Sołowjow. - Robimy to pomimo najobrzydliwszych głosów z Zachodu. Oni są wariatami. Prezydent Finlandii powiedział, że nie widzi innego rozwiązania wojny w Ukrainie poza polem bitwy. Ok, najpierw uderzymy w nich, a potem pójdziemy na Finów - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sołowjow był zdziwiony tym, że narody, które jego zdaniem "przetrwały dzięki Rosji" i uzyskały niepodległe państwa, teraz krzyczą najgłośniej. To nie jedyne dziwne tezy wygłaszane przez propagandystów. Jeden z gości, Karen Szachnazarow stwierdził, że to Zachód przegrał w okresie Zimnej Wojny. Zaproszony do studia profesor stwierdził z kolei, że do denazyfikacji Ukrainy potrzebna jest denazyfikacja... całej Europy.
Rosyjska propaganda w natarciu
Niestety, Rosjanie starają się jak zwykle manipulować faktami i prezentować wszystko w taki sposób, aby układało się zgodnie z ich przeświadczeniem. Obywatele Federacji Rosyjskiej są niestety podatni na tego typu przekazy. Pokazują to doskonale badania opinii publicznej, wskazująca na duże poparcie dla inwazji na Ukrainę.
Trudno oczekiwać, że cokolwiek w tej materii się zmieni. Propagandyści tylko podkręcają temperaturę i usiłują zrzucić odpowiedzialność za konflikt w Ukrainie na NATO.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.