Jak przekazał Hajdaj, Rosjanom wciąż nie udaje się dotrzeć do granicy obwodu ługańskiego. Żeby zamknąć ten etap chociaż częściowo, najeźdźcy na siłę szukają "wsparcia" wśród miejscowych. Próbują więc w nietypowy sposób przeprowadzić "mobilizację".
Rosjanie kuszą wysokimi pensjami, a potem... wzywają do wojska
Aby przełamać opór Ukraińców, Rosjanie zapraszają mieszkańców okupowanego Siewierodoniecka i Lisiczańska do pracy. Kuszą wysokimi pensjami, jednak zamiast pierwszej wypłaty, nowo zatrudniony pracownik otrzymuje skierowanie do wojska.
Mężczyzna zostaje zaproszony do pracy, na przykład w wodociągach miejskich, a kilka dni później otrzymuje wezwanie, zamiast pierwszych pieniędzy. Jest wzywany przez "nową ojczyznę" - napisał Hajdaj na Telegramie.
Nie mogą walczyć na równych zasadach
Lokalne władze zauważają, że Rosjanie planują zwiększyć swoją liczebność w regionie. Armia Putina nie jest w stanie rywalizować z Ukraińcami na równych zasadach, dlatego stara się uzyskać pod tym względem nawet pięciokrotną przewagę.
Od trzech miesięcy okupanci nie są w stanie zdobyć kluczowej drogi, która łączy Lisiczańsk z Bachmutem - miastem w obwodzie donieckim, które kontrolowane jest przez siły ukraińskie. - Najeźdźcy kontrolują tylko te tereny, z których wycofaliśmy się na nowe pozycje obronne - dodała głowa regionu.
Rosjanie chcą przejąć pełną kontrolę nad obwodem
W czwartek 7 lipca w porannym sprawozdaniu Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał, że wojska rosyjskie próbują przejąć pełną kontrolę nad obwodem ługańskim oraz atakować w kierunku Słowiańska w obwodzie donieckim.
Okolice miejscowości Dołyna, Kurulka, Mazaniwka, Bohorodyczne, Adamiwka i Czepil znalazły się pod ostrzałem artylerii lufowej i wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet - podano w dzisiejszym komunikacie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.