Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Grupa Wagnera po nieudanym rajdzie na Moskwę i puczu, który nie wyszedł Jewgienijowi Prigożynowi, ma znaleźć swoje miejsce na Białorusi. Alaksandr Łukaszenko zgodził się przyjąć najemników, zaczął już powstawać ich obóz w miejscowości Osipowicze, w odległości ok. 200 kilometrów od granicy z Ukrainą.
W kompleksie o powierzchni 24 tys. mkw. ma znaleźć schronienie blisko osiem tysięcy bojowników i niedoszłych buntowników Jewgienija Prigożyna.
Najemnicy, mordercy i prowokatorzy bardzo znajdą się więc blisko naszych granic i bardzo blisko wschodniej flanki NATO. Ale obawy Polski i krajów bałtyckich to nic w porównaniu z tym, o czym mówi kremlowska propaganda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grupa Wagnera posiada ogromne doświadczenie wojskowe i taktyczne, które nabyła przed laty w Donbasie, Ługańsku i na Krymie, a także w krajach Afryki i w wojnie w Syrii.
Zimą walczyła z Ukraińcami w Bachmucie, teraz może zaszkodzić Polsce i naszym sąsiadom na wschodzie. Oficjalnie nie jest powiązana z żadnym rządem, ale pracuje od lat dla Federacji Rosyjskiej.
Zdaniem Rosjan, przypadek Grupy Wagnera to jednak... idealny pretekst dla krajów Zachodu, by jeszcze więcej wojsk przerzucić na wschodnią flankę NATO. Strach przed najemnikami? Nic z tych rzeczy.
Chodzi o to, by rzekomo zbudować kolejne wojskowe bazy na Litwie czy w Polsce, a także przyjąć jeszcze więcej wojska. Co jest oczywiście zagrożeniem dla Moskwy.
Rosjanie spodziewają się blokady Obwodu Królewieckiego ze strony polskich władz, co mamy tłumaczyć "obawami o bezpieczeństwo kraju". Z kolei Litwa miałaby wykorzystać stacjonujące na swoich ziemiach wojska NATO, by załatwić swoje terytorialne nieporozumienia z Białorusią i wysunąć roszczenia do rejonu smorgońskiego.
Takie tezy wysunął w telewizji Aleksiej Fenienko, bloger i propagandysta, profesor nauk politycznych. Co ciekawe, jego zdaniem NATO ma prezentować agresywną politykę terytorialną wobec Rosji, taką jak Rosjanie wobec Ukrainy.
Cel? Osłabienie Federacji Rosyjskiej i odebranie jej w przyszłości Królewca. Cóż, w Moskwie nadal żyją w swoim świecie...