Załoga rosyjskiego czołgu T-90M, który miał być chlubą armii Władimira Putina uciekła i porzuciła cenną maszynę na polu walki. Wszystko po ataku drona bojowego. Nie uszkodził czołgu poważnie, ale żołnierze kompletnie spanikowali i rzucili się do ucieczki. Pozostawili na froncie wart 3,5 miliona dolarów pojazd.
Na nagraniu, które wykonał ukraiński dron zwiadowczy, widzimy jak Rosjanie zareagowali, gdy zostali trafieni. Dron uderzył w przód wieży, nie powodując większych szkód. Ranny został zapewne kierowca, który kompletnie stracił panowanie nad maszyną. Czołg wpadł do zagajnika, a potem niezdarnie manewrował w polu.
Wreszcie wyskoczyli z niego trzej żołnierze, którzy w panice zaczęli uciekać. Wszystko działo się w okolicach Awdijiwki, czyli w obwodzie donieckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewielki bezzałogowiec jest w stanie szybko, skutecznie i tanio rozprawić się z potężną maszyną, która kosztuje miliony dolarów. Rosjanie sami uczą się ukraińskich metod i również stosują taką taktykę walki.
Od początku inwazji stracili w Ukrainie już 5899 czołgów, w tym wiele nowoczesnych. Niewykluczone, że ten widoczny na nagraniu Ukraińcy odholują na swoją stronę, by naprawić i posłać do walki przeciw agresorowi.
Ciężkie czołgi T-90M, które miały być chlubą rosyjskiej armii i jej cudowną bronią, są wobec dronów bezradne. Kosztują 3,5 mln USD. Gdy dron nie jest w stanie wiele zdziałać, namierza cel a do akcji wchodzi artyleria i niezwykle skuteczne HIMARS-y.
Rosjanie mają jednak ogromne zasoby, ściągają sprzęt z magazynów i wciąż ślą do walki kolejne egzemplarze. Na razie nie zanosi się na to, by im brakło sprzętu, czołgów mają pod dostatkiem.