W noc z 31 grudnia na 1 stycznia 1. batalion 44. pułku został "częściowo rozbity" w okupowanej Makiejewce, kiedy ukraiński pocisk trafił w budynek szkoły zawodowej, w której stacjonowali żołnierze armii Putina. Części żołnierzy udało się uratować, ale teraz mają kolejne problemy.
Apel rosyjskich wojskowych
Według relacji zmobilizowanych po ataku przez dwa dni mieszkali "gdzie się dało", ponieważ dowódcy nie mogli ich przenieść w bezpieczne miejsce. W nagranym apelu twierdzą, że wciąż "poruszają się w dziwnych kierunkach", a cały personel oficerski został "całkowicie usunięty".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
5 lutego zmobilizowani zostali wysłani do obozu namiotowego, gdzie "nikt na nich nie czekał". Wtedy zostali poinformowani, że dowództwo podjęło decyzję o rozwiązaniu jednostki. Mężczyźni na filmiku poprosili o pozostawienie ich razem, ponieważ ich jednostka "jako całość przeszła przez kilka nieprzyjemnych sytuacji i są jak rodzina".
Chcą, aby zapomnieli o szczegółach?
43. pułk, do którego zostali zmobilizowani z Samary, również został rzekomo rozwiązany. - A może są rozproszeni, żeby mniej mówili o tym, co wydarzyło się w Makiejewce? Żeby wszyscy szybko zapomnieli o szczegółach? - zasugerowała wolontariuszka Tatiana Plotnikowa, która opublikowała wideo.
W wyniku skutecznego ataku ukraińskich wojsk na koszary wroga w Makiejewce w Donbasie zginęło około 400 rosyjskich rezerwistów zmobilizowanych na wojnę z Ukrainą, a 300 zostało rannych. Ostrzał miał miejsce w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia.
Czytaj także: Kadyrow o końcu wojny. "Zachód uklęknie"
Narazili żołnierzy na atak
Dowództwo wojskowe w Kijowie zasugerowało, że wróg wykazał się dużą nieostrożnością, rozmieszczając wielu żołnierzy w jednym miejscu i narażając ich w ten sposób na atak. - Rezerwistów zwieziono do okupowanej Makiejewki i stłoczono tam w budynku szkoły zawodowej - pisali wówczas Ukraińcy.
Rosyjski resort obrony potwierdził, że w nocy 1 stycznia 2023 roku w wyniku ostrzału Makiejewki zginęło tylko 89 rosyjskich żołnierzy. Ministerstwo nie sprecyzowało, czy zostali zmobilizowani i do jakich jednostek należeli. Jednocześnie gubernator obwodu samarskiego powiedział, że wśród zabitych są mieszkańcy jego obwodu, ale wojskowe biuro rejestracji i poboru obwodu odmówiło opublikowania list zabitych.