Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie przechwytuje rozmowy rosyjskich najeźdźców, które obalają mit o "potędze rosyjskiego wojska", o której tak głośno mówi propaganda. Opublikowana przez służby konwersacja na Telegramie świadczy też o tym, że Rosjanie mają duże problemy z zaopatrzeniem nawet podstawowych rzeczy.
Muszą jeść psy
Rosjanin w rozmowie ze znajomym opisuje, że ich pozycje są regularnie atakowane przez Ukraińców i "nie mają co jeść". Po chwili dodaje, że przez to zmuszeni są jeść psy. Na to rozmówca odpowiada, że "w telewizji mówią tylko o zwycięstwach".
Żołnierz mówi, że przebywa w obwodzie chersońskim i jedzenie tam "nie może być dostarczone". Warto jednak podkreślić, że cały ten region jest okupowany przez rosyjskie wojska.
Po chwili najeźdźca opowiada, że "sytuacja się nie poprawiła, a wczoraj musieli zjeść yorka". Poprosił też znajomego o 5 tys. rubli pożyczki (ok. 338 zł), aby "mógł pojechać do Chersonia i zrobić zakupy". - Tam już "chodzą" ruble - mówi. Znajomy jednak mówi, że nie może pomóc.
Czytaj także: Ukraińcy drwiąco: Rosja wpadła w histerię z powodu MLRS
Panika w rosyjskich szeregach
Jak podała we wtorek agencja Ukrinform, cytując ukraińskie Dowództwo Operacyjne Południe, wojska rosyjskie nasiliły ostrzały na południu Ukrainy, ale siły ukraińskie uniemożliwiają im posuwanie się naprzód, a ich kontrofensywa sieje panikę w rosyjskich szeregach.
Uderzenia rakietowe i artyleryjskie przeprowadzone przez siły ukraińskie na południu kraju wyeliminowały 78 rosyjskich żołnierzy i zniszczyły osiem czołgów, dwie haubice, dwa systemy rakietowe Grad, pięć pojazdów opancerzonych i dwie wojskowe ciężarówki – przekazał Ukrinform.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.