Wojna w Ukrainie trwa od ponad trzech lat. Mimo rozpoczętych negocjacji pokojowych, końca tego konfliktu jeszcze nie widać. Do sieci co jakiś czas trafiają zaś filmy nagrane przez rosyjskich żołnierzy, którzy narzekają na dowódców i warunki, w jakich przyszło im walczyć. Mówili już m.in. o braku wypłacanych środków za walkę. Wielokrotnie twierdzili też, że byli okłamywani, że jadą na ćwiczenia, a tak naprawdę zostali rzuceni do krwawych walk.
Czytaj więcej: Donald Trump znowu zszokował. Ucierpią zwierzęta?
Tym razem estoński bloger "War Translated" opublikował film Aleksieja Siergiejewicza, żołnierza 114. brygady. Jak mówił, był na misji bojowej w pobliżu Kurachawiki w obwodzie donieckim i wrócił jako jedyny żywy.
Było nas trzech. Wysłali nas, żebyśmy zajęli ziemiankę i utrzymali obronę. Cóż, okłamali nas. Kiedy tam dotarliśmy, wpadliśmy na wroga i ze wszystkich tylko ja przeżyłem. Dzięki sojusznikom dostałem się do wioski Berezki, gdzie teraz jestem - mówi w nagraniu żołnierz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie przekonuje, że w Ukrainie służy od 2023 roku, bez dnia urlopu. Ma rany i obrażenia, jednak twierdzi, że nie da się z tego powodu przejść przez wojskową komisję lekarską. - Chcesz odpocząć? Zapłać. Nie płacisz? Służ dalej - twierdzi.
Wysyłają ludzi do ataków i traktują nas jak mięso armatnie. Rzucają ciała na stosy, mają nas gdzieś. Nie ma żadnych leków. Jeśli zostaniesz trafiony, rzucą trochę Analginu lub Ketorolu na ból i to wszystko - twierdzi Siergiejewicz.
Na koniec żołnierz dodaje, że w 2024 roku Rosja straciła mnóstwo osób i wszyscy o tym wiedzą. Twierdzi, że ludzie milczą, bo nie chcą wylądować na pierwszej linii.
Czytaj więcej: Gospodyni "Koła fortuny" wspomina pierwsze prace. Nikt nie zgadnie, czym się zajmowała
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.