Jeden z żołnierzy Władimira Putina podzielił się na Telegramie swoimi odczuciami z pola walki. Wielu tak czyni, to często ich jedyny kontakt ze światem, z bliskimi oraz z normalnością. Władze oczywiście pilnie kontrolują co i kto pisze, ale nie zawsze udaje im się ocenzurować słowa wojaków. A ci są zmęczeni, rozgoryczeni i tracą nadzieję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanin opisał jeden z ataków, w których brał udział. - Artyleria wroga biła w moim kierunku, własna artyleria również biła w moim kierunku, a ja czekałem na komendę do walki - zwierzył się żołnierz. Komendy jednak nie było, więc żołnierze sami ruszyli przed siebie, by nie zostać zaskoczonym ostrzałem w swoim schronieniu.
Atak był bardzo krótki. Jednemu z żołnierzy po pierwszym strzale zaciął się karabin maszynowy. - Strzelaliśmy własną amunicją i amunicją Ukraińców, którą znaleźliśmy w pobliżu. Na koniec wszystko było w rozsypce, w totalnym chaosie (...), a my zostaliśmy przygwożdżeni" - relacjonował Rosjanin.
Żołnierze są zmęczeni, źle wyposażeni i zdemoralizowani. Rosjanie stracili ponad 90 procent wojsk, które przygotowali przed inwazją na Ukrainę, co ma wpływ na ich działania. Nowe jednostki są przygotowane naprędce, szkolone nieraz tylko przez dwa tygodnie, kiepsko wyposażone.
I tak codziennie, pięć razy z rzędu... - napisał rozgoryczony żołnierz.
Na dołączonym do wpisu zdjęciu widać kilkunastu żołnierzy siedzących w wojskowej ciężarówce Ural. - To bardzo przerażające zdjęcie. W jednym Uralu jadą dwie kompanie - wszystko, co zostało z dwóch kompanii... dwa tuziny facetów (z dwustu)" - napisał Rosjanin.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.