Wiaczesław Zaruski to youtuber, który jak sam twierdzi: "uciekł z Rosji, aby mówić prawdę o tym kraju."
Mężczyzna na swoim kanale na YouTubie, gdzie jego poczynania śledzi 238 tys. osób, omawia większość absurdów, które w Rosji są uznawane za coś naturalnego. Dodatkowo każdy jego filmik jest zabarwiony zabawnym komentarzem.
Czytaj więcej: Polak walczący w obronie Ukrainy: "Chciałbym porozmawiać z Rosjanami i sprawdzić, czy są ludźmi"
Porusza jednak często bardzo poważne tematy. Na przykład dużo mówił o minionych wyborach prezydenckich w Rosji, czy o tym jak żyje się w typowym rosyjskim mieście. Albo o tym jak wygląda tam obowiązkowa służba wojskowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz youtuber wziął na tapet artykuł rosyjskiego blogera. Mężczyzna opisuje historię Romana, który wyemigrował z Rosji do Polski.
Youtuber pokazał, co piszą Rosjanie
Bohater artykułu do naszego kraju rzekomo przyjechał sześć lat temu. Tutaj poznał swoją żonę, jednak - jak podkreśla - nigdy nie kupił samochodu, czy mieszkania, bo nie zapuścił tutaj korzeni. Mężczyzna zaznaczył też, że przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie w Polsce "nie było tak źle".
Życie rosyjskich emigrantów w Polsce zmieniło się w piekło po rozpoczęciu "operacji specjalnej" - zarzeka się, brnąc w narrację propagandy o "operacji", nie zaś inwazji na niepodległą Ukrainę.
Wówczas - w jego ocenie - media, blogerzy i inne źródła informacji zwróciły się przeciwko rosyjskim emigrantom, a jeszcze gorzej było, kiedy do Polski napłynęli uchodźcy z Ukrainy. Podobno wtedy Polacy przestali zatrudniać Rosjan, czy wynajmować im mieszkania. Stwierdził także, że propagujemy rusofobię.
Z tymi stwierdzeniami nie zgodził się Zaruski. - Jestem z Rosji, tam się urodziłem. I zanim przyjechałem do Polski (...) - dzwoniłem, żeby znaleźć mieszkanie. Dzwoniłem też po jej wybuchu i nie zauważyłem różnicy. Tam była trochę wyższa kaucja i tyle. Na przykład jak zaczynałem mówić po angielsku to mówiono mi, że dla Polaków kaucja np. 2 tys., a jeśli jesteś obcokrajowcem to 4 tys. zł. Kiedy pytali mnie skąd jestem i odpowiadałem, że z Rosji to nic to nie zmieniło - powiedział.
Dodał, że w jednym przypadku kobieta zapytała go na jakich warunkach przebywa w Polsce. Kiedy przedstawił swoją historię właścicielka mieszkania powiedziała: Okej, będę czekała na ciebie, żeby pokazać mieszkanie i możecie zostać jeśli chcecie".
Ludzie często słysząc mój akcent pytają mnie, skąd jestem. Mówię zawsze, że z Rosji. Wtedy od razu mam dużo pytań, jak się tutaj mieszka, czy wszystko w porządku. Bardzo, bardzo dużo jest takich pytań, ale nigdy nikt nic złego do mnie nie powiedział - podkreślił.