Agenci FBI zatrzymali w Los Angeles Rosjanina, który przyleciał z Danii do USA całkiem na gapę. Rosjanin nie potrafił wyjaśnić, skąd wziął się w Kopenhadze, jak udało mu się przejść bramki na lotnisku i wsiąść do samolotu, oraz skąd wziął się pomysł, by polecieć do Stanów Zjednoczonych. FBI pracuje nad wyjaśnieniem zagadkowej sprawy.
Jak obywatel Rosji dostał się do Unii Europejskiej? Jak wsiadł na pokład samolotu do USA i to nie mając ani biletu, ani paszportu? To zadziwiające i bardzo tajemnicze, zwłaszcza że sam Rosjanin niewiele pamięta. Albo nie chce współpracować ze służbami, które badają sprawę i szukają dowodów na oszustwo, którego dopuścił się pasażer.
Siergiej Oczigawa, bo tak nazywa się Rosjanin, czeka w areszcie na swoją rozprawę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Federalne Biuro Śledcze zatrzymało go wespół z amerykańską Służbą Celną i Ochrony Granic na lotnisku, bo nielegalnie przekroczył granicę Stanów Zjednoczonych i nie był w stanie wyjaśnić w żaden sposób, jak znalazł się w samolocie z Kopenhagi. Nie wiedział też, albo nie chciał powiedzieć, co robił w Europie i dlaczego zdecydował się na lot.
Wiadomo, że skandynawskie linie lotnicze SAS przewiozły do Los Angeles pasażera na gapę i potwierdziły już, że jakimś cudem udało mu się dostać na pokład samolotu.
Rosjanin zajął w samolocie wolne miejsce, a potem wiele razy je zmieniał. Zagadywał pasażerów, zjadł nawet dwa posiłki i był dość radosny. Potem okazało się, że próbował nawet "zjeść czekoladę należącą do członków personelu pokładowego". Tak dobrze poczuł się podczas długiej, transoceanicznej podróży.
Amerykańska straż graniczna znalazła przy nim coś, co wyglądało na rosyjski i izraelski dokument tożsamości, ale nie miał żadnego paszportu. Miał za to fragment zdjęcia jednego z dokumentów w swoim telefonie. Sęk w tym, że nie było na nim widać zdjęcia. Oczigawa zaraz został aresztowany i znalazł się w areszcie deportacyjnym.
Teraz musi czekać na swój los, jego rozprawa przed sądem ma się odbyć 26 grudnia.
FBI jest mocno zaniepokojone przypadkiem, nie ujawniło go od razu, tylko dopiero po miesiącu śledztwa. Rosjanin nie wie, co robił w Kopenhadze i stwierdził, że "nie pamięta, jak przeszedł kontrolę bezpieczeństwa". Ponoć podał fałszywe informacje na temat celu swojej podróży, kłamał też, że zagubił paszport. Prawdopodobnie w ogóle go nie miał.
Rosjanin nie przyznaje się do winy i jazdy na gapę, agentom FBI zeznał, że nie wie, co się z nim działo. Sprawa jest dość tajemnicza, a w kontekście napiętych relacji między Rosją a USA może zyskać nowy wymiar. Na razie Rosjanin siedzi na za kratkami i musi czekać na to, co postanowi sąd. Jeśli będzie deportowany, to wciąż nie wiadomo, dokąd.
Czytaj także: Turyści przeżyli chwile grozy. "Nie patrz w jego stronę"