Należący do PLL LOT samolot został tuż przed odlotem zatrzymany przez rosyjską policję. Służby zabrały z jego pokładu Andrieja Piwowarowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Piwowarow leciał na wakacje.
Według informacji portalu o2.pl, odbyła się narada w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Inicjatywa zwołania narady wyjść miała z Centrum Antyterrorystycznego ABW, czyli komórki odpowiedzialnej za koordynację działań jednostek, mających zapewniać bezpieczeństwo antyterrorystyczne.
Czytaj też: "To nasza rekomendacja". Opublikowano transkrypcję rozmowy pilota Ryanaira z dyspozytorem
W skład CAT wchodzą funkcjonariusze wszystkich istotnych polskich służb. Jest tam miejsce dla policji, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa, Agencji Wywiadu, wywiadu i kontrwywiadu Wojskowego oraz Krajowej Administracji Skarbowej.
Trudno odczytywać takie działanie Rosji inaczej niż jako prowokację. Teoretycznie rosyjska policja nie miała prawa wejść na pokład maszyny, ale bez zgody na start to Rosjanie byli panami sytuacji. Mogli Piwowarowa zatrzymać przed wejściem na pokład samolotu. Tak się jednak nie stało.
Właśnie wyprowadzono mnie z samolotu na Pułkowie. Leciałem odpocząć, przeszedłem kontrolę celną, żadnych pytań nie było. Samolot kołował do pasa startowego i naraz stop. Podjechały menty (policjanci - red.) i mnie zabrali. Teraz jestem w FSB Pułkowo - napisał Piwowarow na Twitterze.
To kolejny w ciągu ostatniego miesiąca incydent z zatrzymaniem samolotu. 23 maja, Białorusini zmusili do lądowania w Mińsku rejs Ryanair z Aten. Z maszyny wyciągnięto i aresztowano opozycyjnego dziennikarza, Ramana Pratasiewicza. Następnego dnia, z dużym opóźnieniem odleciał z Mińska samolot Lufthansy.
Pierwszy samolot, ten zatrzymany na Białorusi, był testem. Skoro się udało to teraz był drugi test, tym razem z wyciągnięciem człowieka z samolotu - mówi portalowi o2.pl osoba związana ze służbami specjalnymi.