24-letnia Jana zaginęła w lipcu w lasach niedaleko Swierdłowska w Rosji. Pomimo wytężonych wysiłków grupy poszukiwawczej, nie udało jej się odnaleźć. Tropy urywają się nagle w lesie, co prowadzi do spekulacji, że Jana została zaatakowana przez dzikie zwierzęta.
Zgubiła się na weselu
Jana była gościem na małym przyjęciu weselnym swojej przyjaciółki. Podczas imprezy pokłóciła się z innym jej uczestnikiem i zdenerwowana wyszła z lokalu. Od tamtej pory nikt jej nie widział.
Czytaj także: Sceny grozy w cyrku. Niedźwiedź zaatakował kobietę
24-latka kilka godzin później zadzwoniła pod numer alarmowy. Powiedziała, że zgubiła się w lesie i nie umie znaleźć drogi powrotnej. Na miejsce wysłano funkcjonariuszy z psami tropiącymi, jednak Rosjanki nie udało się znaleźć.
Czytaj także: Niedźwiedź na ulicach Zakopanego. Przyjechała policja
W lesie znaleziono za to ślady grupy niedźwiedzi, w tym kilku młodych. Jak mówi dla "The Sun" inspektor przyrody Andrei Sakulin jeśli kobieta spotkała niedźwiedzicę z młodymi, to niedźwiedzica mogła zaatakować od razu - bez żadnego ostrzeżenia czy warczenia.
Czytaj także: Pokazała tatuaż na pośladku. Plażowiczom opadły szczęki
Nie można już mieć nadziei, że kobieta zostanie odnaleziona żywa Były tam ślady niedźwiedzicy i młodych, co oznaczało, że miejsce to było "bardzo niebezpieczne dla ludzi" - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.