Trudno uwierzyć w sceny, do których doszło na tajskiej wyspie Phangan. Sprawę opisał niemiecki dziennik "Bild". Świadkiem i uczestniczką zdarzenia była pochodząca z Polski szpadzistka olimpijska Monika Sozanska. Medalistka olimpijska zdradziła dokładny przebieg brutalnej konfrontacji z rosyjską turystką.
Monika Sozanska spędzała wakacje z przyjaciółki. Kobiety przebywały na wyspie Phangan w Tajlandii. 29 stycznia kobiety udały się na plaże i chciały skorzystać z przygotowanych dla turystów puf. Jedna z nich leżała obok pary Rosjan. Turystki podeszły do nich, a następnie zapytały się, czy mogą z niej skorzystać. Rozpętało to prawdziwą lawinę wydarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eskalacja przemocy nastąpiła błyskawicznie. Rosjanka miała niezrozumiałe pretensje do turystek i zaczęła ją obrażać oraz szturchać. Po chwili posunęła się jeszcze o krok dalej i zaatakowała jej psa. Wówczas Angelina H. (imię zmienione) stanęła w obronie czworonoga i uderzyła napastniczkę w czoło. Następnie agresorka chwyciła za rękę 42-latki i odgryzła jej końcówkę palca.
To, co się wydarzyło potem, było straszne i kompletnie niezrozumiałe. Złapała Angelinę za rękę i ugryzła ją w palec. Po chwili wypluła odgryziony opuszek i uśmiechnęła się. Była cała we krwi - mówiła Sozanska w rozmowie z "Bildem".
Czytaj także: Mamy fatalne wieści. Chodzi o Thermomix
W sprawie interweniowała policja. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać uciekających z plaży Rosjan. Napastniczka miała tylko zdjęcie paszportu, poproszono ją o przyniesienie oryginału na komisariat. Niestety nikt nie upilnował jej, aby wróciła na posterunek, dlatego Rosjanie uciekli samolotem do Malezji. Angelina H. została przetransportowana łodzią do szpitala na sąsiedniej wyspie. Następnie udała się do rodzinnej Anglii, gdzie lekarze spróbują uratować jej palec przed amputacją.