Niepokorne zachowania dziennikarzy stacji propagandowych zebrał mieszkający w Polsce rosyjski youtuber Wiaczesław Zarucki.
Nie wiem, jak pozwolono mówić im takie rzeczy, ale teraz robią to absolutnie na wszystkich kanałach telewizyjnych i w radiu - przyznał.
Jeden z rosyjskich propagandystów przyznał, że dziennikarze ciągle kłamią na temat słabości ukraińskiej armii. Kłamią też, że "pojawi się nowy rząd w jakimś kraju i odetnie pomoc dla Ukrainy" albo "ukraińscy żołnierze po prostu skończą, a my wygramy". Jednak Rosjanie wiedzą, co dzieje się na froncie i sytuacja nie jest tak optymistyczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na innym kanale telewizyjnym prowadzący przyznał, że wielu Rosjan chce, aby wszystko wróciło do dawnego stanu.
Nasze władze otrzymały tej wiosny kolosalny kredyt zaufania. Ale bardzo dużym błędem było myślenie, że ten kredyt nie jest wyczerpywalny. Jeśli ten kredyt zaufania od ludzi zostanie wydany tak, jak w ostatnich dwóch miesiącach - obawiam się, że czekają nas spore kłopoty polityczne - mówił.
Dodał też, że rosyjskie elity polityczne marzą, aby wszystko było znów jak przed 21 lutego 2022 roku.
Chcą przywrócić moment, w którym republiki Ługańska i Doniecka zostały uznane za niepodległe państwa. Zbyt wielu z nich chce wszystko odzyskać: zamek we Francji, rezydencję w Londynie i penthouse w Nowym Jorku, przywrócić elegancką Willę w Dubaju. Teraz nie mogą tam podjechać, prawda? - spytał zaczepnie prowadzący program.
Do tego Ukraińcy jego zdaniem wiedzą już wszystko na temat Rosjan i znają ich sposób działania. Tymczasem on sam nie wierzy już w zapewnienia, że wszystko będzie w porządku.
Rosjanie przejrzeli na oczy. To nie operacja wojskowa, a regularna wojna
Inny prowadzący w tej samej stacji telewizyjnej wątpi we wszystkie działania Rosji. Widzi, jak rządzący obiecywali, że po trzech dniach z obwodu kurskiego znikną wojska ukraińskie. Tak się jednak nie stało.
180 tys. osób znalazło się w sytuacji, w której muszą opuścić swoje domy. Nie liczę tych, którzy jeszcze nie są w tej kategorii i tych, którzy już opuścili swoje domy w regionie Biełgorodu. W końcu mamy federalny stan wyjątkowy. Szczerze mówiąc nie wierzę w koncepcję "wszystko jest w porządku". Rozumiem logikę tej koncepcji, mogę wyjaśnić. Ale nie jestem pewien, czy jest to działający schemat. Szczerze mówiąc nie wierzę w to - mówił.
Prowadzący w radiu również zaczynają wątpić, czy Rosja jest w stanie odpowiedzieć na działania Ukrainy.
Zawsze mówimy, że wkrótce użyjemy czegoś, co sprawi, że wróg zadrży. Mam jednak wrażenie, że gdybyśmy mieli taką możliwość, to już byśmy z niej skorzystali. Po prostu nie sądzę byśmy ją mieli. Najwyraźniej nie mamy narzędzi do wzbudzania terroru u wroga - przyznał prowadzący.
W telewizji zaczęto wątpić, czy to co dzieje się w Ukrainie, można nazwać specjalną operacją wojskową
Wojnę można wygrać, ponieważ jest to ścisła koncepcja i jest opisana konwencjonalnie, istnieje prawo wojskowe i wszystko jest tam jasne. Niektórzy odnieśli zwycięstwo, inni porażki. Ale kiedy prowadzisz specjalną operację wojskową, nie możesz mieć zwycięstwa ani porażki. Operacja jest kończona poleceniem zakończenia operacji - mówił prowadzący.
Czytaj także: Zakamuflowana amunicja. Rosjanie znaleźli ukrytą broń
Dodał też, że "wróg na ziemiach Rosji jest już od dwóch tygodni, a sami Rosjanie nawet nie wiedzą, kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.