Aleksander Gurewicz od wielu lat był gospodarzem popularnego teleturnieju "Sto do jednego" na antenie rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1. Był bardzo lubiany przez widzów i szanowany w środowisku dziennikarskim. Ostatnio w mediach społecznościowych opublikował odważne oświadczenie, po którym stosunek niektórych Rosjan do jego osoby może drastycznie się odmienić.
Prezenter propagandowej rosyjskiej telewizji zwolnił się z pracy
Gurewicz poinformował, że rezygnuje ze stanowiska i otwarcie potępił wojnę w Ukrainie. Przeprosił też swoich fanów za prowadzenie rozrywkowego programu, podczas gdy w Ukrainie ludzie przeżyją prawdziwy dramat.
Uważam, że zabawa i żarty są dla mnie teraz absolutnie niemożliwe. Wierzę, że wśród gości naszego programu i uczestników teleturnieju są tacy, którzy dzisiaj czuliby się podobnie - oświadczył Gurewicz.
"Tę wojnę trzeba powstrzymać!"
Gurewicz poinformował, że rodzina jego żony ma ukraińskie korzenie, co sprawia, że wojna stała się poniekąd także jego osobistym dramatem.
Moja teściowa urodziła się w Odessie i przez długi czas mieszkała w Charkowie. Nie wyobrażam sobie, jak miałaby słuchać dzisiejszych doniesień o śmierci żołnierzy, o wybuchach, o tym, że cywile w Kijowie i Charkowie nocują w metrze, uciekając przed wojną - napisał prezenter.
Dziennikarz dodał, że gdyby jego teściowa widziała, co obecnie dzieje się w jej ojczyźnie, z pewnością zażądałaby "zatrzymania powtórki scen z okropnej drugiej wojny światowej".
Czytaj także: Taka lekcja odbyła się w Rosji. Cel był jeden
"Tę wojnę trzeba powstrzymać! Zatrzymać!" - Gurewicz zaapelował w poście. Po jego komentarzach z kanału teleturnieju na Youtubie usunięto wszystkie udostępnione wcześniej odcinki - podaje "Daily Mail".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.