Po tym, jak kanał Ujawniamy.pl poinformował, że jedna z urzędniczek wrocławskiego magistratu miała kręcić filmy porno w godzinach pracy urzędu, wybuchła ogromna afera. Według dziennikarza Marcina Torza, 49-latka zamieszczała pikantne zdjęcia i filmy w specjalnym serwisie społecznościowym. Co istotne, nie zakrywała przy tym swojej twarzy.
Torz poinformował, że pracownicy Urzędu Miejskiego we Wrocławiu już wcześniej wiedzieli, iż urzędniczka dorabia sobie w taki sposób. Po ujawnieniu skandalu kobieta złożyła wypowiedzenie.
"Fakt" zapytał znanego seksuologa doktora Andrzej Depko, co sądzi na temat zachowania wrocławskiej urzędniczki. Doświadczony terapeuta przyznał, że "taka praca nie do końca licuje z tym, czego oczekujemy od urzędników, nauczycieli czy lekarzy". Wskazał jednak, że wiele osób w Polsce dorabia sobie w taki sposób. Jak stwierdził, jest to "znak czasów", bo kontakty międzyludzkie też stają się coraz bardziej wirtualne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagrywanie filmów z punktu widzenia takiego intymnego tak naprawdę niewiele ma wspólnego z jakimiś zaburzeniami sfery seksualnej. To jest jakby działanie mające na celu poprawę budżetu. Tylko i wyłącznie. Jest popyt, jest podaż — ocenił rozmówca "Faktu".
Dlaczego urzędniczka pokazywała twarz?
Brak doświadczenia, niewiedza, a może celowe działanie? Dlaczego pracownica Urzędu Miasta we Wrocławiu, kręcąc erotyczne filmy, nie zakrywała swojej twarzy?
Być może jej odbiorcy byli zainteresowani takim właśnie otoczeniem, choć z drugiej strony, co szkodzi wystylizować sobie w domu jeden pokój na "gabinet urzędniczki". Może też była początkująca i jej działalność była w powijakach. A może tym właśnie chciała się wyróżnić? – zastanawia się dr Andrzej Depko.
Ekspert wskazuje, że obecnie ludzie spędzają w pracy dużo czasu, w związku z czym tam też szukają doznań seksualnych.
– [...] Oczywiście, wszystko się zmienia i nasze zwyczaje też. W pracy spędzamy dużo czasu. Około 20 proc. zdrad odbywa się właśnie w pracy. Ludzie, zamiast pracować, to się kochają pod biurkami albo na nich — twierdzi znany seksuolog, cytowany przez "Fakt".