Niezwykłe zjawisko zaskoczyło mieszkańców południowej Australii w środę. Tammy Szumowski, mieszkanka miasteczka Mildura w północnej części stanu Victoria opowiedziała BBC News, że zobaczyła w niebie niezwykłe różowe światło i myślała że to "początek apokalipsy".
Byłam po prostu fajną, spokojną mamą, mówiłam dzieciom: "Nie ma się o co martwić". Ale myślałam sobie: co to do diabła jest? - powiedziała BBC.
Czytaj także: Upalny weekend w Tatrach. Przewodnik TPN apeluje
Wyjaśnienie jest proste
Okazało się, że to światło to pochodzi z... farmy konopi na obrzeżach Mildury. Eksperci tłumaczą, że czerwonawo zabarwione światła pomagają w rozwoju upraw. Zazwyczaj jednak rolety zaciemniające nie pozwalają mu się rozprzestrzenić.
Jednak jak przekazał rzecznik Cann Group, producenta konopi, w środę zasłony nie zadziałały, a ponieważ była pochmurna noc, światła stworzyły nietypowy zachód słońca, który można było zobaczyć w niebie przez ponad godzinę.
Czytaj także: Są ich tysiące. Nagranie z polskiego lasu
"Świetny pokaz świetlny"
"Roześmiałam się… to mogło być coś o wiele fajniejszego, ale w zasadzie było to tylko oświetlenie do uprawy marihuany" – powiedziała BBC jedna z miejscowych. Dodała, że mimo początkowej paniki "pokaz świetlny" był "naprawdę świetny" i "powinni to robić częściej".
Czytaj także: Zasada 5 minut to podstawa. Każdy kierowca musi ją znać
Farma była legalna
W Australii marihuana lecznicza została zalegalizowana w 2016 r., ale rekreacyjne używanie tego narkotyku jest zakazane. Od tego czasu australijskie organy regulacyjne zatwierdziły około 260 tys. recept na różne choroby.
Według danych Australijskiego Departamentu Zdrowia najczęstszą przyczyną wypisywania recept był przewlekły ból, a następnie lęk i zaburzenia snu. Istnieje niewiele obiektów hodowlanych, a ich lokalizacje są ściśle tajne ze względów bezpieczeństwa. Służby przekazały, że farma, na której doszło do nietypowego incydentu, jest w pełni legalna.