Białoruś poznała wyniki wyborów. W cuglach wygrał je obecnie urzędujący prezydent. Aleksander Łukaszenka otrzymał 80,2 proc głosów. Po ogłoszeniu tych rezultatów rozpoczęły się protesty.
Tysiące osób wyszły na ulice Mińska, by okazać swoje niezadowolenie. Miasto zostało obstawione przez policję i wojsko wewnętrzne MSW. Dochodziło do starć ze służbami.
Niewiele możemy zrobić poza oświadczeniem prezydenta i apelami o nieużywanie przemocy. W tej chwili w Mińsku jest spokojnie, nie ma żadnych demonstracji. Zobaczymy, co będzie pod koniec dnia - mówił w poniedziałek szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Białoruś. Dziennikarka pyta o bardziej zdecydowane ruchy
Póki co Polska jedynie apeluje o to, by w Białorusi nie dochodziło do kolejnych protestów i groźnych wydarzeń. Dziennikarka TVN24 zapytała natomiast Terleckiego, czy będzie jakaś bardziej zdecydowana reakcja.
Ale co pani myśli, że najedziemy Białoruś albo wyślemy tam czołgi? - tak brzmiała odpowiedź Ryszarda Terleckiego.
Czytaj także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.