W piątek rano miało dojść do ataku na magazyn paliwa. Gubernator Biełgorodu - Obłas Wiaczesław Gładkow opublikował na Telegramie informację, że dwa ukraińskie helikoptery strzelały w bazę paliwową, co doprowadziło do pożaru i zranienia dwóch osób.
Atak Ukrainy na Rosję?
Na nagraniach opublikowanych w internecie widać pociski wystrzelone przez helikoptery. Gładow stwierdził, że przyleciały one zza ukraińskiej granicy.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał, że atak na magazyn paliwa może przeszkodzić w pokojowych negocjacjach z Ukrainą. Komunikat może być zaskoczeniem. Pieskow nie groził Ukraińcom ani ich nie potępił. Stwierdził jedynie, że ten pożar "nie jest czymś, co można postrzegać jako stwarzające komfortowe warunki do kontynuacji negocjacji". Dodał, że o zaistniałej sytuacji został poinformowany prezydent Władimir Putin.
To pierwszy raz od początku konfliktu, kiedy doszło do ostrzału w Rosji. W mediach pojawiły się doniesienia, że Rosja przeprowadziła "fałszywą operację", aby móc oskarżyć Ukrainę o atak i tym samym usprawiedliwić swoje dalsze działania wojenne.
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiedział, że nie ma informacji o incydencie. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba po pierwszych doniesieniach przekazał, że nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć zaangażowaniu Ukrainy w atak. Wytłumaczył, że nie jest "wtajemniczony we wszystkie informacje wojskowe".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.