Do ataku ukraińskiej partyzantki na Czeczenów doszło w miniony weekend. Wszystko działo się w okolicach wsi Myrne, kilka kilometrów od okupowanego przez Rosję od 2022 roku miasta. Oddział kadyrowców został ostrzelany przez nieznanych sprawców, a gdy Czeczeni czekali na pomoc, przeciwnik wysadził ich samochód w powietrze.
Łada niva, którą poruszali się żołnierze Ramzana Kadyrowa, doszczętnie spłonęła. Na razie nie jest znana liczba ofiar, Rosjanie starają się ją ustalić. Tak samo jak to, kto stał za zamachem na ich wojska. Prędko jednak sprawców nie znajdą, bo miejscowa partyzantka bardzo sprawnie organizuje akcje przeciw okupantom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Materiały z miejsca walki i zamachu na kadyrowców wyglądają poważnie. Biorąc pod uwagę element zaskoczenia oraz znajomość terenu po stronie ukraińskiej jednostki, z pewnością ponieśli poważne straty.
Ramzan Kadyrow uwielbia pozować z bronią, tak samo jak jego ludzie. Ale gdy przychodzi do walki, Czeczeni nie słyną ze skuteczności. Dlatego w Ukrainie zwą ich "wojskiem z TikToka".
Najsłynniejszy był chyba ich rajd na Kijów, gdy wiosną 2022 roku Ukraińcy zniszczyli całą kolumnę pojazdów z żołnierzami Ramzana Kadyrowa i zabili kilku wysokich rangą dowódców.
Ukraińcy dali się we znaki żołnierzom z Czeczenii także w innych miejscach frontu, gdzie ludzie Ramzana Kadyrowa wycofywali się, ponosząc poważne straty. Tak było w Bachmucie, obwodzie charkowskim czy po ataku partyzantów na Biełgorod.
A Ukraińcy zapowiadają, że pomimo "wszelkich podejmowanych przez okupantów prób stłumienia lub zastraszenia ruchu oporu" na okupowanych terytoriach, eliminacja wroga będzie postępować systematycznie, aż do wyzwolenia. Miejscowi zatruwają wodę i żywność, polują na oficerów i kolaborantów.
Czytaj także: "Nowy Bachmut". Ukraina w coraz trudniejszej sytuacji