Dziennikarze hiszpańskiego "El Pais" dotarli do kilku ukraińskich żołnierzy, którzy walczą w bitwie o Awdijiwkę, czyli miasto na północ od Doniecka. To tutaj od kilku tygodni toczą się bardzo ciężkie walki, a agresor rzuca do boju kolejne siły i atakuje raz za razem, bez względu na ponoszone straty. Niestety, ta taktyka zaczyna działać.
Czytaj także: Nowy sposób Rosjan na wojnę? Aż ciężko w to uwierzyć
Ukraińska armia dzielnie i z poświęceniem broni miasta oraz kombinatu koksochemicznego, który jest w walkach kluczowy. Jeśli Rosjanie go zajmą, twierdza prędzej czy później padnie, a Moskwa odtrąbi sukces na polu walki.
To dlatego na Kremlu kazano atakować Awdijiwkę bez ustanku i zdobyć przed nadejściem zimy. A straty po obu stronach frontu są wprost porażające.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Walki w Awdijiwce dla obu stron konfliktu stały się symbolem, a bitwa jest tym, czym przed rokiem była potyczka o Bachmut. Z jedną zasadniczą różnicą: dziś ginie zdecydowanie więcej żołnierzy, a walki są niezwykle krwawe i jeszcze bardziej zacięte. "El Pais" opisał sytuację na linii frontu i o stratach Ukraińców, o których sami głośno nie mówią.
Przewaga Rosjan w starciu staje się coraz bardziej widoczna, na co nie mają wpływu ani ciężkie straty osobowe, ani masa sprzętu, który posłano w bój i na zatracenie. Żołnierze Władimira Putina giną setkami, ale są bardzo zdeterminowani i wciąż atakują. Iwan, doświadczony żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy, opisał brutalną codzienność w Awdijiwce.
Wróg atakuje kluczową dla miasta linię kolejową. "Jeśli Rosjanie przejmą nad nią kontrolę, to będzie katastrofa" - powiedział dziennikarzom "El Pais". Wówczas od północy okrążą miasto, będą mieli lepsze pozycje i otworem stanie droga na zakłady koksochemiczne, największe tego typu w Europie. Te są kluczowe dla losów bitwy.
Na razie sytuacja jest niezwykle dynamiczna, zmienia się kilka razy dziennie.
"Ciągle nas atakują" - mówią żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy. Gdy likwidują jedną grupę, pojawia się kolejna, a potem kolejna i tak dalej. To powoduje ciężkie straty po obu stronach. Taka taktyka sprawdziła się rok temu w Bachmucie, teraz Rosja stosuje ją ponownie i korzysta ze swojej przewagi w ludziach oraz sprzęcie.
Musisz się ukrywać w okopach przez cztery dni i modlić, żeby ich artyleria cię nie zabiła. A potem wytrzymać atak za atakiem, gdy pojawia się ich piechota - opowiadają o brutalnych walkach ukraińscy żołnierze.
Rosjanie stracili w ciągu kilku tygodni walk pod Awdijiwką setki pojazdów opancerzonych i dziesiątki tysięcy żołnierzy. Są dni, gdy ginie ich nawet kilkuset dziennie tylko w tej jednej bitwie. Ale "mięsne szturmy" trwają i dają efekty, na które czeka Moskwa. A władze żądają, by zdobyć miasto jeszcze przed nadejściem zimy.
Ukraińska propaganda wojenna chwali się w mediach społecznościowych zniszczeniami, które ZSU wyrządza wrogom, w szczególności przez zachodni sprzęt. Wspomniany Iwan uważa, że wyłączając wyszkolenie żołnierzy, Rosjanie są lepsi pod każdym względem i wciąż mają zasoby, czyli ludzi oraz sprzęt. Nadal mogą wysyłać żołnierzy, mają pojazdy opancerzone i czołgi.
Rosjanie są jak zombie. Są lepiej przygotowani na wojnę i na śmierć - mówią żołnierze z Ukrainy.
Ukraińcy dają liczne przykłady z frontu. Zawodowa armia rosyjska, gdy kończy się amunicja, ani myśli się poddać. Za plecami żołnierzy są zresztą specjalne jednostki, które strzelają w plecy niechętnym do walki.
Inna sprawa, na którą zwrócił uwagę żołnierz o pseudonimie Seth, to rosyjska przewaga w powietrzu. "Jest przytłaczająca" - mówią Ukraińcy i potwierdzają, że Rosja bardzo sprawnie korzysta z dronów. Do tego zaczyna brakować amunicji, o czym wspominał nawet prezydent Wołodymyr Zełenski. Sytuacja Ukraińców robi się naprawdę trudna.
Wojna wkroczyła w fazę, w której bez wsparcia Zachodu Ukraina może ją przegrać. Ostrzegał o tym generał Walerij Załużny, naczelny dowódca ZSU. Dla zwykłych żołnierzy to żadna nowość, oni widzą to każdego dnia. "To ważna wiadomość dla naszych partnerów za granicą, mająca ich ostrzec" - mówią w Ukrainie.