Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, prokurator Paweł Nikiel, poinformował, że śledczy oczekują na opinię biegłych, która ma ustalić, czy dziecko wypadło samo, czy też zostało wypchnięte lub wyrzucone. "Otrzymaliśmy już jedną opinię, ale okazała się niepełna, dlatego zasięgamy kolejnej. Obecnie żadna kwestia nie została definitywnie rozstrzygnięta" – wyjaśnił Nikiel.
Od ustaleń specjalistów zależy ostateczna kwalifikacja czynu zarzucanego kobiecie. Na tę chwilę prokuratura zarzuca jej narażenie chłopca na niebezpieczeństwo oraz spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się pod koniec sierpnia. Chłopiec spadł z dużej wysokości, jednak życie uratowały mu krzewy rosnące pod blokiem, które zamortyzowały upadek. W stanie bardzo ciężkim został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura nie ujawnia szczegółów sprawy
Lekarze wprowadzili dziecko w stan śpiączki farmakologicznej. Po kilku dniach jego stan zaczął się poprawiać, co pozwoliło na wybudzenie, choć początkowo nie oddychał samodzielnie. W połowie października chłopiec opuścił szpital i został przekazany pod opiekę rodziny zastępczej. Jego opiekunem jest brat podejrzanej kobiety.
Prokuratura nie ujawnia szczegółów dotyczących okoliczności zdarzenia. Śledztwo nadal trwa, a matka chłopca pozostanie w areszcie co najmniej do końca lutego.
Czytaj także: Najdroższy serial w historii poniesie spektakularną porażkę? Widzowie rozczarowani "Pierścieniami Władzy"